O śmierci, tak samo jak o życiu, można mówić nieskończenie. Można jej się przyglądać na różne sposoby. Dzisiaj proponujemy wam spojrzenie na śmierć oczami jednego z najbardziej słynnych atoskich podwiżników, greckiego archimandryty Emiliana Symonopetrytskiego.
Błogosławieni, których wybrałeś i przyjąłeś, Panie!
Kochane moje dzieci oraz wy, którzy przyjechaliście z daleka! Dzisiaj zgromadził nas mój zmarły ojciec, byśmy uczcili 40-ty dzień od jego śmierci. Ja osobiście nie opłakuję jego śmierci, odwrotnie – cieszę się i moja dusza świętuje. Czyż nie uronię choćby jednej łzy? Nie, bo nie mogę się zgodzić, z tym że mój ojciec nie żyje. Taka myśl – to skutek ziemskiego umysłu. Dla mnie mój ojciec jest nadal żywy.
Przede wszystkim, przypominam sobie starotestamentowego proroka, który mówi: „Zobaczyłem wszystkich żywych i umarłych i zechciałem oddać chwałę niektórym z żywych, ale nie znalazłem pośród nich godnych tej chwały, którą otrzymali umarli. Widzę, że oni są bardziej żywi i bardziej silni niż żywi, dlatego uznaję ich za szczęśliwych”(por. Koh. 4:2). Mój ojciec jest godny podobnej chwały. On żyje, bo w Piśmie Świętym mówi się, że życie tych, których odprowadzamy do ich ostatniego ziemskiego domu, „jeszcze trwa” (Koh. 4:2), innymi słowy: oni żyją nadal i będą żyć na wieki wieków. Ich oczy widzą, ich serca biją dla nas, jednocześnie stale świętują, ponieważ mają przed sobą Boga dzień i noc. Oto dlaczego starożytni Grecy, chociaż zamieszkiwali w mroku ignorancji i bałwochwalstwa, mieli w sobie to przeczucie, nasienie, które Duch Święty w nich zasiał, i kiedy ktoś umierał, mówili: „Wreszcie! Teraz on żyje!”.
Chociaż umarli nie żyją tutaj, to zaczęli nowe życie, przeszli do drugiego życia. Chociaż naszymi cielesnymi oczami widzimy ich śpiącymi, oni nie śpią dla tych, którzy mają wiarę i duchowe oczy. Według Pisma Świętego zmarli odeszli od cierpienia tego życia i teraz mieszkają w Bożych pałacach (por. Ps. 65:5). Jak matka wysyła swoje dzieci na obóz letni, tak samo zmarli przebywają w pałacach Pana Boga: ich niebieski Ojciec wysłał ich do tego miejsca na odpoczynek. O, bracia moi! Boży wzrok, duch Pisma Świętego, nasza chrześcijańska wiara są naprawdę doskonałe.
Dla tych, którzy są na ziemi martwi duchowo, których dusze są martwe za życia, dla nich mój ojciec nie żyje, ale żyje dla żyjących w Bogu. On rzeczywiście żyje!
Oprócz tego, mój ojciec otrzymał Boże dary i łaski. Naprawdę łaski, bo w pewnym psalmie, który często czytamy w cerkwi, mówi się: „ Szczęśliwy, kogo wybierasz i przygarniasz” (Ps. 65:5), ponieważ my nie wybieramy czasu swojej śmierci. To robi Bóg.
W Piśmie Świętym mówi się też, że zmarły „zabrany został” (Mdr. 4:11). Bóg działa jak człowiek, który kiedy pragnie jakiejś rzeczy, w tajemnicy zbliża się do niej, zabiera ją, pozostając niezauważony, wkłada ją do kieszeni i ucieka, by cieszyć się nią samemu lub ze swoją rodziną. W ten sam sposób Bóg czeka na chwilę, w którą będzie mógł zabrać kogoś z nas, by go przybliżyć do Siebie i radować się nim. To jest drugie życie, życie w Królestwie Niebieskim, życie, które wschodzi z grobu.
Tak więc, zmarły został „zabrany”: czyż nie jest on błogosławiony? Sam Bóg wybiera tego, kogo następnie wzywa by wszedł do Królestwa! Bóg go wybrał i przygarnął. Bóg wybrał go i zabrał jego duszę. Pytamy się: „Którą dziewczynę poślubić?”. Bóg mówi w ten sam sposób: „Kogo mam zabrać? Czyje serce jest gotowe? Kto Mnie bardziej kocha? Kto jest gotowy do niebieskiej chwały? Kto jest gotowy, tego zabiorę”. To jest sensem śmierci, jeśli naprawdę mamy „umysł Chrystusowy ” (1 Kor. 2:16), by to pojąć.
W innym psalmie mówi się: „ Drogocenną jest w oczach Pana śmierć wiernych Jego” (Ps.116:15). Co oznacza „drogocenna”? Kiedy chcemy uhonorować kogoś, kto odwiedza monaster, witamy go dźwiękiem dzwonów, wprowadzamy go do cerkwi z zapalonymi świecami i kadzidłami. Tak samo robimy i dla każdego zmarłego: idziemy w procesji, odprowadzamy z modlitwami i pieśniami. I wiele razy ludzie, którzy prowadzą święte życie, widzą swoimi duchowymi oczami jak siły niebieskie, władze, archaniołowie, grono świętych idzie przed zmarłym; i słyszą anielskie chóry, widzą Bożą chwałę, która się na niego wylewa, kiedy jego rodzina go opłakuje. Czym jest śmierć chrześcijanina? Ona jest darem, ona jest wielkim Bożym darem dla człowieka.
Wyobraźcie sobie jakiegoś ojca, którego dziecko mocno przeskrobało. Dziecko myśli: “Kiedy tata wróci, napewno mnie ukarze”. Ojciec wraca, ale traktuje rzeczy w sposób dojrzały, odnosi się do dziecka z łagodnością: gładzi je po głowie i daje mu zabawki, które się dziecku podobają. Bóg też tak robi. Mówi do nas: „Zgrzeszyłeś, Moje dziecko, i straciłeś raj. Ale zamiast rozgniewać się i ukarać cię, Ja napełnię cię chwałą”. Gdyby zmarły mógł z nami rozmawiać, powiedziałby nam: „Dlaczego po mnie płaczesz, niemy i ślepy człowieku? Wstąpiłem do niewypowiedzianej radości, do szczęścia, do wiecznego królestwa. Uczestniczę w społeczności aniołów, w triumfie świętych, wszedłem do chwały Boga”.
Takie są dary, które nam Bóg daje w zamian za nasze grzechy, naszą hańbę, niewiarę i egoizm wobec Niego.
Szczerze dziękuję Bogu, że wybrał i przyjął człowieka, który mnie zrodził. Wyciągnął go ze skażenia i kłamstwa i przeniósł do nieskazitelności i prawdy. W tym momencie mój ojciec jest bardziej żywy niż kiedykolwiek, jest obsypany łaskami: jego zapłata jest dobra. Kto się będzie trudził, jeśli nie otrzyma wynagrodzenia? Jeśli mamy prawo do wynagrodzenia i obawiamy się, że pracodawca może nas oszukać, strajkujemy i protestujemy. O jakże byśmy strajkowali i protestowali, gdyby Bóg nie dał nam śmierci, która nas wprowadza do Bożej prawdy, i w ten sposób nie darował nam wszystkich owoców, wszelkich darów, wszystkich „wynagrodzeń”, które się nam należą?
Prorok Izajasz mówi w imieniu Boga: „[Moi wybrani] nie będą się trudzić na próżno” (Iz. 65:23). Są przełożeni, którzy myślą tylko o tym, jak oszukać pracowników, jak ich okraść. Bóg jednak mówi: „Mój pracownik nie będzie pracował na próżno. Ja mu zapłacę ”. Te słowa odnoszą się do śmierci. Ponieważ śmierć jest wielkim usprawiedliwieniem dla człowieka, jego największą radością, jego wiecznością, jego wspaniałością. Weźmy przykład: pracujecie dla kogoś i otrzymujecie wynagrodzenie, które wydajecie po pięciu dniach. Ale jeśli będziecie pracować dla Boga? On wam podaruje królewski tron! Tam teraz znajdują się nasz ojciec, nasz przyjaciel, nasz brat.
Oto dlatego prorok Dawid, apostoł Paweł i wszyscy święci mówią: „Lecz to przez wzgląd na Ciebie ciągle nas zabijają” (Ps. 44:23; Rz. 8:36). W istocie oni mówią: „Boże mój, jestem gotowy abyś mnie zabrał w każdej chwili, nie spóźnij się. Jestem gotowy dzień i noc, by przyjść do Ciebie, tylko Ty możesz określić chwilę, w której mnie zabierzesz, tj. chwilę, w której mnie uhonorujesz. Co do mnie, chciałbym jeszcze dzisiaj usłyszeć anielski śpiew, jeszcze dzisiaj niech otworzą się dla mnie niebiosa i niech mi zostanie przygotowany tron. O Boże mój! Jak piękne jest to życie, do którego wchodzi zmarły! Jest piękniejsze niż jakiekolwiek inne życie na ziemi!”
Bracia, powiedzmy jeszcze coś: „Gdzie teraz znajduje się nasz ojciec? Co robi?” Jeślibyśmy mogli przykleić ucho do jego ducha, jeślibyśmy mogli usłyszeć jego żywą duszę, powiedziałby nam: „Nareszcie! Latami męczyłem się w życiu, latami walczyłem, latami cierpiałem będąc w rękach lekarzy z powodu różnych terapii, ale teraz „znalazłem spokój”, jak mówi sprawiedliwy Hiob (Hi 3:22, według 70).
Czym jest spokój? Jest jak fotel, w który zmęczony człowiek opada, by odpocząć. Tak więc, mój ojciec dotarł do tego spokoju, tego fotela, który Bóg przygotował dla niego.
Naprawdę „pod władzą Pana Wszechmogącego są drzwi śmierci” (Ps. 67:21) /przetłumaczono według Biblii prawosławnej, not. tłumacza/. Pan daje ludziom śmierć. Dlatego powiedzmy: „Sława Tobie, Panie, że obdarzyłeś naszego ojca tą wspaniałością!” i podziękujmy Bogu i za to, co dla nas zrobił.
Kiedy jeszcze byłem świeckim, odwiedziłem pewnego mego bardzo bliskiego przyjaciela, którego Bóg mi darował, bym mu objawił niebieskiego Ojca. Kiedy ten człowiek był już gotów, Bóg według Swojej boskiej łagodności zechciał go zabrać do Siebie jeszcze w jego młodości. W sposób zupełnie naturalny ten człowiek zechciał mnie zobaczyć, kiedy już ciężko chorował i był u progu śmierci. Do tej pory Bóg jeszcze nie dawał mi przeżyć śmierci bliskiego człowieka, tym bardziej kogoś z moich duchowych dzieci. Chwila śmierci wprowadza nas w błąd i wydaje się nam ponurą. Bóg chciał, bym zobaczył swoich drogich zmarłych w wiecznej chwale. Dlatego odwiedziłem swego przyjaciela przed jego śmiercią.
Była zima, ale drzwi i okna jego domu były otwarte. Kiedy przyszedłem, mój przyjaciel patrzył nie na śmierć, lecz na Chrystusa. Kiedy ktoś wchodził do jego pokoju i chciał zamknąć drzwi, umierający prosił, by zostawić je otwarte. Jego matka zamykała okno, by nie było przeciągu, który by mu zaszkodził, ale on wołał: „Mamo! Otwórz okno!”. Dlatego zapytałem go: „Dlaczego, Kosta, trzymasz drzwi i okna otwarte? Być może, jest ci gorąco z powodu choroby?”. A co on mi odpowiedział? „Boję się, że Chrystus mnie niespodziewanie wezwie do Swej wiecznej miłości i zobaczy, że drzwi i okna są zamknięte. Jak wtedy wejdzie?”
Ponieważ był młody, nie rozumiał, że Chrystus nie potrzebuje otwartych drzwi i okien, by wejść. Mimo to jego dusza obudziła się i powtarzał: „Otwórzcie drzwi! Otwórzcie okna!”. A jego oczy patrzyły jedynie na jego Umiłowanego, na Umiłowanego swego serca i duszy, Który go wezwał tam, kiedy ja nie byłem obecny. Ale tam były duchowo obecne anioły, Święta Trójca i wszyscy święci Cerkwi.
Takie zaproszenie Bóg wysłał także mojemu ojcu. Oddajmy chwałę Bogu!
Archimandryta Emilian Symonopetrytski
Kazanie w monasterze „Zwiastowanie Przenajświętszej Bogarodzicy”, Ormilia, 2.07.1977.
Źródło: Богоносци
Tłumaczenie z bułgarskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska