
Wiaczesław Borowskich jest znanym rosyjskim lekarzem psychoterapeutą z wieloletnim doświadczeniem. Zarządza prawosławnym centrum rehabilitacyjnym „Podwiżnik” przeznaczonym dla ludzi z nerwicami i różnymi rodzajami uzależnień. W materiale, który wam proponujemy w tym tygodniu, sami poczujecie tę terapeutyczną siłę i zaufanie, które wzbudza ten prawosławny lekarz.
– Witajcie, Wiaczesławie Wladimirowiczu!
– Witaj, Oleg!
– W ostatnich dniach w naszych komentarzach i we wszystkich sieciach społecznościowych, widzimy tę samą tendencję. Ludzie są zmartwieni, przerażeni, zdezorientowani i zadają nam pytanie: co robić z przymusową … Wszyscy wiedzą z czym. Zmuszają ich by robić to, czego nie chcą. Czy macie odpowiedzi na te pytania?
– W istocie, odpowiedzi na te wszystkie pytania, na te wszystkie lęki i niepokoje padły już dawno temu. I dano je nie przeze mnie, lecz dano je w Ewangelii. Oto, teraz przedstawię Ci pewien wątek ewangeliczny, który daje pełną, wyczerpującą i zupełnie zrozumiałą odpowiedź na te wszystkie pytania: co mamy robić, dokąd uciekać, robić czy nie robić? Przypomnijmy sobie ten ewangeliczny wątek.
Chrystus polecił Swoim uczniom wejść do łodzi, by przeprawić się na drugi brzeg jeziora Genezaret. I wszedł do tej łodzi razem z uczniami. Odpłynęli. Byłem nad jeziorem Genezaret, widziałem jego piękno. Jezioro znane jest z tego, że jest nieprzewidywalne. Rankiem może być cicho, spokojnie, może wiać lekka bryza. А koło południa może się rozpętać burza. I oto uczniowie, razem ze swoim Nauczycielem (wtedy uważali Go jedynie za nauczyciela, opiekuna, nic więcej), dotarli gdzieś na środek jeziora i zaczęła się burza. Wiatr, fale zalewające łódź, łodź wypełnia się wodą, chwieje się, lada chwila przewróci się. Wszyscy mogą zginąć, wszystkim grozi niebezpieczeństwo. A co robi Chrystus? On siedzi na rufie i śpi. Po prostu śpi, odpoczywa. „Czyż Mu nie grozi to niebezpieczeństwo?“ – myślą uczniowie. Dlaczego tak się zachowuje? Przecież trzeba coś zrobić! Trzeba może szybciej wylewać wodę z łodzi. Trzeba może spuścić żagle, nie wiem, czy może odwrotnie, trzeba podnieść żagle, mocniej je naciągnąć. Może powinni wyskoczyć z łodzi i płynąc, spróbować dotrzeć do brzegu? Aby nie zginąć wewnątrz łodzi, jeśliby w niej pozostali. Strasznie, przerażająco! Ale patrzą – jaki rozdźwięk! Wszystkich ogarnęło przerażenie, lęk, strach przed śmiercią: „Za chwilę zginiemy!“ A Chrystus jest absolutnie spokojny! Do tego stopnia, że nawet, można by tak powiedzieć, śpi demonstracyjnie. Więc rzucili się ku Niemu, obudzili Go, krzyczą: „Nauczycielu, uratuj nas, giniemy!“ Chrystus obudził się, zobaczył, że są śmiertelnie przerażeni, wstał i spokojnie zgromił wiatr i fale. Zapadła cisza, wszystko się uspokoiło. A potem zwrócił się do Swoich uczniów z pytaniem: „A gdzie jest wasza wiara?“ A oni byli wstrząśnięci, po raz pierwszy stali się świadkami tego, że Jezus Chrystus nie jest po prostu nauczycielem i opiekunem, że to Ten, Któremu podporządkowują się burza i wiatry i fale, wszystkie żywioły przyrody. On jest tutaj Gospodarzem. To Bóg, Twórca wszechświata. I wszystko jest w Jego władzy. I jeśli nakazał wiatrowi i falom, a one uspokoiły się, posłuchały Go, oznacza to także, że to On pozwolił im wcześniej rozszaleć się. I zrobił to celowo, ze względu na Swoich uczniów. Aby mogli znalazłszy się we władzy żywiołu, na środku wzburzonego jeziora, kiedy nie ma dokąd uciec – nauczyć się by pokładać nadzieję tylko w Nim. Ale nie jako w swoim nauczycielu i opiekunie, lecz jako w Panu Bogu, Któremu podporządkowują się wszystkie żywioły. Który jest Władcą wszystkiego, co istnieje, całego wszechświata. I wszystkim zarządza. I zarządza doskonale. Chrystus Bóg nigdy się nie myli, kiedy na coś zezwala lub zabrania, kiedy ingeruje w określony sposób w przebieg zdarzeń historycznych.
Więc, co powinni byli zrobić Jego uczniowie? Ogólnie rzecz biorąc, postąpili właściwie. Rzucili się ku Niemu. Dostrzegli w Nim jedyną swoją nadzieję. Ale wcześniej wystraszyli się śmiertelnie. Wpadli w panikę, stracili spokój. Byli zdesperowani, stracili nadzieję. Oto, Ten jedyny siedzi i czuje się spokojnie. Może panuje nad tym co się dzieje, może znajdzie rozwiązanie. Więc rzucili się ku Niemu jako swemu nauczycielowi. Zobaczywszy jak są bezradni, zrobiło Mu się ich żal, po prostu zrobiło Mu się żal. Więc uspokoił ich powstrzymując żywioł. Po prostu go uciszył. Wszystko, co ich martwiło, straszyło, wzbudzało najgorsze domysły, zniknęło od razu. Rozwiązał problem.
A czy mogliby zachować się inaczej? Bez tego wszystkiego: bez strachu, bez nerwów, bez rzucania się na wszystkie strony? Bez pytania wszystkich napotkanych co robić, czego nie robić? Czy robić czy nie robić? Należało po prostu siedzieć. Musieli robić to, co robił Chrystus. Jeśli chcesz spać, śpi! Jest taka żydowska mądrość: „Jeśli teraz jesteś zakłopotany, nie wiesz jak postąpić i nie możesz rozwiązać problemu, idź spać“. Bóg kieruje tym światem! Jeśli jestem z Nim w tej samej łodzi, nic mi nie grozi. Oto, On Sam siedzi spokojnie i nawet śpi. Nie zwraca uwagi na nic z tego, co się dzieje dokoła. Na tyle jest niewzruszony w tym co ma w Sobie, że to, co się dzieje, nie dotyka ani Jego umysłu, ani woli, ani uczuć. Kiedy więc uczniowie obudzili Chrystusa i On uspokoił żywioły, wskazał im na to, czego im brakuje. Na wadę, główną wadę każdego człowieka: „Gdzie jest wasza wiara?“, zapytał Swoich uczniów. Niewiara, bezbożność – jest przyczyną wszystkich naszych lęków, miotania się, zamieszania. Wszystkich niedorzecznych domysłów na temat przyszłości: co będzie, jeśli … ? Jednak jeśli …? Zobacz co się dzieje wokół, gdzie patrzy rząd! …
Musimy patrzeć tylko na Chrystusa. A Chrystus jest spokojny. Jak napisano w Piśmie Świętym, wczoraj, dzisiaj i jutro Chrystus jest Ten Sam, On się nie zmienia. To my się zmieniamy w zależności od pogody, od sytuacji gospodarczej, politycznej lub jakiejś innej. A Chrystus jest zawsze spokojny. I jeśli znajdujemy się z Nim w tej samej łodzi – ta łódź nazywa się Cerkiew – nie mamy czym się martwić. Kiedy uczniowie, którzy widzieli w Chrystusie tylko nauczyciela, opiekuna, który ich uczył jak radzić sobie w ziemskim życiu – tak rozumieli Jego nauczanie (przecież oczekiwali od Niego by rozwiązał ich ziemskie problemy) zrozumieli, że On jest Bogiem, wtedy przestali się bać czegokolwiek. Kiedy otrzymali wiarę w Niego jako Boga poprzez otrzymanie Ducha Świętego na Pięćdziesiątnicę, wtedy przestali bać się nawet śmierci. Ponieważ nauczyli się, że On pokonał śmierć. Oraz że nie musimy się bać, że umrzemy, bez względu jak i na co. Na nas czeka prawdziwe, realne, w pełni ludzkie, wieczne, nieskończone życie z Nim. Tak samo jak tutaj będąc z Nim w tej samej łodzi mogliśmy się o nic nie martwić, tak i razem z Nim osiągniemy cel i sens naszego życia – życie wieczne. Tutaj wszyscy będziemy żyć ile każdemu pisane, a na końcu z całą pewnością umrzemy. Nasze życie na ziemi skończy się. Możemy sobie pozwolić, by w ogóle się o to życie nie martwić. Przed nami jest życie wieczne, z Bogiem. To jest brzeg, do którego musimy dotrzeć, na który musimy wyjść, wchodząc do tej samej łodzi z Chrystusem. Tak, na pewno w tym jeziorze były i inne łodzi, w których Chrystusa nie było. Może te łodzie przewracały się. Może pozostały po nich tylko wraki, a ludzi czekały klęski, biedy. Ale tam, gdzie jest Chrystus, pasażerowie mogą nie martwić się o nic. I niczego nie robić. Chrystus powiedział: „Wejdźmy do łodzi i przeprawmy się na drugi brzeg!“. Jeśli On rzekł: „Przeprawmy się!“, więc przeprawimy się. I to nie wasza sprawa jak. Siedźcie i znoście wszystko, co napotkacie po drodze. Po prostu siedźcie i nie bojąc się niczego, wytrwajcie, nie zawracając sobie głowy, niczego nie róbcie. Żyjcie dalej tak, jak żyliście, i niczego się nie bójcie. Tak, że gdy Chrystus zobaczy w tych, którzy żyją na ziemi tę ufność, wiarę w Niego, nadzieję spośród wszystkich ludzi, w jakiejś masie krytycznej ludzi – właśnie na Niego, wtedy spokojnie i z przekonaniem usunie to wszystko, co nas teraz zmusza, by tak się bać i martwić. „Gdzie jest wiara wasza?“ To jest pytanie, które każdy człowiek teraz musi sobie zadać. I cała nasza przyszłość zależy od tego, jaka będzie odpowiedź.
Dr Wiaczesław Borowskich
28 października 2021 roku
Żródło: Доктор Боровских
Tłumaczenie z rosyjskiego na polski: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska