Całe życie nasze Bogu oddajmy

Metropolita Atanazy z Limasolu

Słyszymy, że mnisi walczą ze sobą, ćwicząc się w odrzucaniu własnej woli. Ale dla nas – myślimy sobie – taki wyczyn jest zbyt trudny. Poza tym, w odróżnieniu od nich, żyjemy w świecie i nie możemy pozostać bez własnej woli, ona nas w świecie prowadzi. W dzisiejszym tekście metropolita Atanazy z Limasolu pokazuje nam jak potrzebne i wspaniałe w istocie dla każdego wierzącego jest, by nauczyć się odrzucać swoją wolę.

Siebie i innych ludzi, i całe życie nasze Chrystusowi Bogu oddajmy

Sami siebie, i pozostałych wokół nas – nasze dzieci, krewnych, bliskich, przyjaciół i znajomych, współobywateli, w ogóle – wszystkich oddajmy w ręce Boże. I chociaż to zachęcanie diakona w czasie św. Liturgii wygląda na niezbyt ważne i proste, w naszych czasach ono ma ogromne znaczenie i wielką moc. W czasach dezorientacji, w których żyjemy, zamartwiamy się z powodu różnych rzeczy, czujemy się zmęczeni i spięci. Spotykam cierpiących ludzi, którzy noszą w sercu głębokie rany z powodu spraw, które się wokół nich dzieją. Znam młodych ludzi, którzy są tak wrażliwi, że wystarczy im jedno wydanie wiadomości i ich dusza z powodu tego co dzieje się na świecie popada w ogromne przygnębienie, jakby obciążał ją ogromny ciężar. Czują się przygnębieni patrząc dokąd zmierza świat i martwią się co będzie dalej. Dusza człowieka wchodzi w tę trwogę. Ta trudność, ta walka, to zmęczenie są jednym ze znaków, których wystąpienie Pan Bóg przepowiadał, że nastaną w czasach ostatecznych. I my wszyscy w tych czasach żyjemy. Chrystus mówi: “Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.“ (Mt. 11:28). Cerkiew ciągle wzywa nas by powierzyć wszystko w ręce Boże. Wiele razy słyszymy od ludzi duchowych, kiedy dzielimy się z nimi naszymi problemami i trudnościami: “Zostaw to Bogu.” W tym momencie ta odpowiedź jakoś nie mówi nam zbyt wiele. Myślimy sobie: “Ale jak to zostawić wszystkie problemy Bogu, a ja co będę robił, czyż nie powinienem coś robić? Zostawić wszystko Bogu i skrzyżować ramiona?”. Myślimy, że taka reakcja byłaby przejawem strachu, obojętności, ale to w istocie jest wielką śmiałością oraz męstwem. Musisz być bardzo śmiałym i dzielnym człowiekiem, by zostawić wszystko w rękach Bożych! Twoja dusza musi być wypełniona zaufaniem, wiarą w troskę i miłość naszego Ojca – Boga.

Stres, zmęczenie i niepokój z powodu wielu zatrważających wydarzeń i sytuacji dziejących się w świecie, stały się charakterystyczne dla naszej epoki. Inna charakterystyczna cecha to samotność. Żyjemy w wielkich miastach, jednak cierpimy z powodu samotności. Nawet w naszym domu i rodzinie możemy czuć, że nas nikt nie rozumie i nie komunikuje się z nami, że jesteśmy sami, porzuceni i nie mamy nikogo, na kim możemy się oprzeć. Nie mamy nikogo, kto by nas realnie kochał, albo kogo my byśmy kochali. Te rzeczy nas miażdżą i powodują, że nie wiemy dokąd idziemy i do kogo możemy się zwrócić o pomoc. Zupełnie realnie dusza wchodzi w egzystencjalny mrok, który jest tak głęboki, że nie wiemy jak z niego wyjść. Cerkiew zaś powtarza od wieków swoją zachętę i wezwanie, które warto potraktować poważnie. Pomyślcie sobie o człowieku, który niesie wielki ciężar, wielkie brzemię, i przychodzi do niego ktoś, kto mu mówi: „Oddaj mi ten ciężar!”. Bierze go i odciąża nas, a my czujemy ogromną ulgę, odpoczynek. Bierze go, ale nie aby go wyrzucić, lecz by w najlepszy możliwy sposób odnieść go właśnie tam, gdzie sami byśmy chcieli. Chce tylko, abyśmy Mu zaufali i oddali Mu swój ciężar – co oznacza oddanie całego swojego życia Chrystusowi, oddanie wszystkiego w ręce Boże. Czy to jest jednak łatwe? Powiedziałbym, że jest to bardzo trudne, bo nasze własne „ja” nam przeszkadza. Nasze samolubstwo. Boimy się zostawić wszystkiego w rękach Boga, zostawić samych siebie w rękach Bożych. Nie jest łatwo powiedzieć Bogu: “Niech będzie wola Twoja!”

Powiem wam coś, co często powtarzam. To jest pewna moja własna bezsilność, której doświadczałem od wielu lat. Kiedy byłem młody, zamierzałem zostać mnichem, to moje pragnienie monastycyzmu pochodziło od wewnątrz. Z jednej strony, chciałem zostać na Świętej Górze, jednak z drugiej obawiałem się, by to przyjąć. Jak to, porzucić swoich rodziców, porzucić swoją ojczyznę i pójść do obcego, odległego i nieznajomego miejsca?! Zapytałem pewnego starca: “Ojcze, czy mam zostać mnichem?” On mi odpowiedział: “Módl się do Boga by stała się Jego wola.” Byłem przerażony. Pomyślałem sobie: “A jeśli Bóg chce czegoś, czego ja nie chcę?”. Jeden z nas musi odrzucić swoją wolę – albo Bóg odrzuci Swoją (co by było bardzo dla mnie wygodne), albo ja odrzucę swoją wolę i podążę za Bożą… Dla mnie wyglądało to jak wielka góra.

Wtedy nie mogłem zrozumieć, że wola Boża to największy pokój i pociecha dla człowieka. Niemożliwe by Bóg chciał czegoś, co by nas doprowadziło do trudnej sytuacji. Odwrotnie, On nas z więzienia, w którym się znajdujemy, wyprowadza do miejsca pociechy i pokoju. Boża wola dla duszy człowieka oznacza pokój, radość. Nie mogłem zrozumieć, że jeśli się poddam woli Bożej, to stanie się to dla mnie największym pokojem. Bałem się jej i samego Boga. Tak samo, jak dziecko, które przyprowadzono do lekarza, a ono nie chce pozwolić by on je leczył, kopie i sprzeciwia się, krzyczy i biega po korytarzach. Nie daje dotknąć się lekarzowi. Dopóki nie pomyśli trochę i nie zrozumie, że musi to zrobić. Ważne, aby człowiek przekroczył samego siebie i poznał Bożą miłość, jak mówił starzec Paisjusz – zrozumiał, że Bóg jest dla niego tlenem, nie zaś dwutlenkiem węgla. Nie jest możliwie, by Bóg stworzył dla Ciebie trującą atmosferę. Kiedy Bóg działa i mówi w człowieku i objawia mu Swoją miłość, wtedy przed człowiekiem otwiera się pewien bezbrzeżny i bezkresny pokój, w duszy panuje absolutna cisza. Wtedy człowiek rozumie słowa Chrystusa „Ja was pokrzepię”. Potem rozumie z doświadczenia, że nigdzie indziej nie istnieje dla duszy pokój i pociecha, tylko w Chrystusie. Daleko od Chrystusa jest ciężka praca, przeszkody, wielka udręka dla duszy. Kiedy Chrystus coś pobłogosławi, wtedy wszystko jest wspaniałe. 

Metropolita Atanazy z Limasolu

Źródło: Митрополит Атанасий Лимасолски


Tłumaczenie z bułgarskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska

Autor

Redakcja orthodox.fm - Portalu Medialnego Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej.

Kontynuując korzystanie z tego serwisu zgadzasz się na używanie plików cookies. Więcej...

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close