Chrześcijańskie życie jest radosne w pokusach

Marius Kurkinski

Tym razem opowiemy wam o kolejnym bułgarskim aktorze, który spotkał Boga. Nazywa się Marius Kurkinski, a w ciągu ostatnich 2-3 dziesięcioleci stał się znany w całej Bułgarii z powodu swoich monodram, do tego stopnia, że sale teatralne są wypełnione po brzegi.

Czy Bułgar jest człowiekiem wierzącym?

-Tak. Jestem w Cerkwi już od kilku lat, widzę co się dzieje z ludźmi wierzącymi, których codziennie spotykam. Co robią, jak za darmo pomagają. Powstało wiele wspólnot młodych ludzi i stale się powiększają. Wiara jest żywa, absolutnie. Jestem tego naocznym świadkiem. Co do Bułgarów, nie dzielę ludzi – na wierzących, czy niewierzących. Ale w Bułgarii jest wielu wierzących braci i sióstr, to z całą pewnością. W prawosławnej wierze Bułgarzy stale idą naprzód.

/…/

A jaką była Pana droga? Jak Pan dotarł do Boga? I jeśli Bóg jest światłem, czym było to ciemne miejsce, z którego Bóg Pana wydobył?

– Wiele razy to powtarzałem, ale będę powtarzał nadal, bo powinien. Urodziłem się wierzącym. Nikt nie opowiadał mi o Bogu, ale wierzyłem w Boga. Wiedziałem, że On mnie stworzył, że obserwuje mnie i że będzie Sąd, że stanę przed Nim. Jednak potem droga stała się trochę trudniejsza, w młodości przeszedłem, niestety, przez różne rzeczy i wiele lat znajdowałem się w nienajlepszej kondycji psychicznej, przeszedłem bardzo trudną drogę. Oddałem się bowiem teatrowi, teatr pokochałem i nic innego poza nim nie widziałem. Ale zdałem sobie sprawę, że Bóg postawił mnie na tym miejscu, bym na nim pracował. Później dotarłem – do tego, jak powinien żyć prawosławny chrześcijanin – do sensu spowiedzi, do Komunii, chwała Bogu, mam duchowego przewodnika. Nie twierdzę, że kiedy człowiek czyni to wszystko, to wszystko się zmienia i staje się piękne. Nie, odwrotnie, zaczyna się prawdziwa walka, zaczynają się prawdziwe trudności. Ponieważ, dopóki tego nie uczyniłeś, dopóki nie przystąpiłeś do spowiedzi w Prawosławnej Cerkwi, jesteś posłuszny diabłu i nie jesteś dla niego interesujący, gdyż i tak robi z tobą co tylko zechce. Żyjesz sobie, powodzi ci się, masz wszelkie sukcesy. Ale kiedy już powiesz, że rezygnujesz z niego i wyspowiadasz się ze swoich grzechów, on staje się silniejszy i pokusy stają się straszniejsze. Ale na tym polega chrześcijańskie życie, nikt nie mówi, że jest ono łatwe i wesołe. Ono jest radosne, ale w tych pokusach. 

Co było w tym mroku, z diabłem?

– Powiem krótko – wszystko. Co tylko możecie sobie wyobrazić. 

Ponieważ znajdujemy się w sali 1 NDK (Narodowego Pałacu Kultury) / w Bułgarii to największa sala przeznaczona do organizacji wydarzeń kulturalnych – not.tł./, gdzie może Pan z łatwością, tylko przy pomocy jednego stołu i jednego krzesła jako całą dekoracją, sprawić, by 4000 ludzi biło Panu brawo na stojąco przez 15 minut, jak się Pan w takiej sytuacji broni przed nadmierną dumą, pychą? Jak się Pan pilnuje, by nie zadzierać nosa?

– Ja nie mogę zadzierać nosa, bo wiem, że mam następne przedstawienie. I odpowiedzialność wzrasta. Być może, to są też jedne z najpiękniejszych chwili w moim życiu, w świeckim aspekcie. I nie tylko. Nie ma mowy, by istniał człowiek, który nie odczuwa pychy. To niemożliwie, każdy ją nosi w sobie w jakiś sposób. Jest ona największym grzechem śmiertelnym, od niej wszystko się zaczyna. Więc, nie udaję, że jej nie czuję, modlę się bym miał siłę ją pokonać, na ile jest to możliwie, ponieważ ona objawia się nie tylko w zewnętrznym postępowaniu, ale jest dużo straszniejszym i bardzo niebezpiecznym biesem. 

Które przykazania Boże narusza współczesny Bułgar? Powiedzmy, przed laty dom Pana obrabowano dwa razy w ciągu kilka miesięcy?

– Oczywiście, że narusza wszystkie przykazania Boże. Nie ma co się łudzić,– że osiągnęliśmy stan, w którym nie naruszamy któregoś z tych przykazań. Po to jednak istnieje spowiedź – byś pokonał tę krytyczną sytuację. O tym też zaświadczam – że miałem takie spowiedzi. Odpowiednio, po nich – Komunię. Zwłaszcza pierwszą, której nigdy nie zapomnę. 

Co się wtedy zdarzyło?

– No … To jest coś bardzo osobistego ale … Wtedy, po tym, przez kilka miesięcy żyłem w takim szczęściu i takiej radości. W takim pokoju i bliskości z Bogiem, co nigdy potem się już to nie powtórzyło. Ponieważ, znowu mówię, przyszły następne pokusy. No, bardzo jest piękna, bardzo silna jest ta droga! To są kanony, to są zasady, wskazują dokąd musimy iść. Rodziny, rodzice niech nie odbierają dzieciom tej możliwości – by mogły poznać Ewangelię, przeczytać ją chociaż raz. Niech dadzą im ją po prostu jako książkę, nie nawet jako Świętą Księgę – chociaż tak trzeba. Nie wiadomo co się może zdarzyć z naszym dzieckiem, nie wolno je pozbawiać tej łaski, którą otrzymaliśmy, – Słowa Bożego. To jest przestępstwo. 

Bóg nas naucza, byśmy nie czcili bożków. Ale czym, według Pana, są w środkach masowego przekazu takie zachwyty: „ależ, jaki wielki człowiek, jaka wielka sprawa!”? Czy to są bożki?

– Bożki są jasne. Wszystko może być bałwanem. Bałwochwalstwem  – to według mnie jest teraz w naszym kraju  najniebezpieczniejszym bałwanem – jest wszystko, co do nas spływa z Zachodu. Jeśli chcecie, komórki są też bałwanami. Ja mogę mówić jako człowiek z teatru. Nie mam jeszcze tego duchowego doświadczenia w Cerkwi. 

Moje pytanie dotyczy raczej innych – bożków, których obiera sobie współczesne społeczeństwo i których naśladuje. Dlatego pytam się jak taki  fajny, delikatny, dobrze wychowany człowiek jak Pan może ostać się w takim środowisku arogancji, bezczelności, ciemnych sprawek…

– Po pierwsze, nie jestem takim fajnym, delikatnym człowiekiem – to też muszę powiedzieć. Byłem bardzo grubiański wobec wielu ludzi, z moimi bliskimi włącznie. Wobec wielu ludźmi pozwalałem sobie zachować się czasami bardzo niewłaściwie, za co przepraszam – jeśli teraz mnie oglądają, to wiedzą o kim mówię. /…/

Odwołał Pan swój spektakl, tutaj, w sali 1 NDK, z powodu żałoby po śmierci patriarchy Neofita – jako człowiek wierzący. Kiedy Pan zdecydował się odwołać spektakl? Przecież wszystkie bilety były już wysprzedane!

– No, nie powiem, że zdecydowałem od razu, w pierwszej chwili. Potrzebowałem godziny do zastanowienia się, po czym zrobiliśmy to. Więc, na tyle byłem zakręcony z powodu trasy – jadę, gram, jadę, gram, na tyle nie myślałem jasno, że przez godzinę wydawało mi się, że w ten dzień można wystąpić i grać. Widzicie, na ile człowiek może w tym świecie zagubić rozsądek. 

/…/

Czy istnieje coś materialnego, co może Pana kusić, radować?

– Oczywiście, że jest. Byłbym największym kłamcą i udawałbym, jeśli bym powiedział, że nie ma. … Ja na przykład bardzo zazdroszczę – tak zawodowo, ale też ludziom, którzy odnoszą w świecie sukcesy. Przyznaję to. A to jest okropne. Powiedzmy to trochę ze śmiechem – jest to moją największą słabością. A co do aktorskich umiejętności  – po prostu nie chce mi się mówić! Straszna zazdrość. Bo kiedy widzę co robią… Powiedzmy, Charlie Chaplin – wtedy cóż, tylko stoisz i uczysz się. Ale innym, bardziej współczesnym aktorom bardzo zazdroszczę, kiedy im się występy udają. 

W mojej opinii i opinii Pana wielbicieli jest Pan bardzo wysoko ceniony za występy w teatrze – mimo to, gdzie Pana można spotkać poza sceną?

– Wszędzie, mieszkam w centrum i wszystkie teatry są bardzo blisko. W miastach, do których jadę, by grać, lubię rano lub wieczorem przejść się – poczuć trochę atmosferę miasta, zobaczyć przed kim będę grał, zobaczyć jak to miasto się zmieniło na przestrzeni lat. Tak więc,/…/.

Marius Kurkinski

Źródło: bTV Media Group


Tłumaczenie z bułgarskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska

Autor

Redakcja orthodox.fm - Portalu Medialnego Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej.

Kontynuując korzystanie z tego serwisu zgadzasz się na używanie plików cookies. Więcej...

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close