
Świat, w którym żyjemy, ciągle stawia nas przed sytuacjami, które zmuszają byśmy szukali gdzie jest prawda i byśmy określili swoje wobec nich stanowisko. Takie jest też pytanie o związki osób tej samej płci, które nowoczesne społeczeństwo wiąże często z pytaniem o miłość w ogóle. W naszym dzisiejszym tekście proponujemy odpowiedź na to pytanie, której udzieli prawosławny duchowy – ojciec Arsenije Jovanović.
– Teraz wiele osób chce po swojemu tłumaczyć Pismo Święte.
– Zawsze tak było.
– Tak. Mam na myśli ludzi, którzy próbują usprawiedliwić niektóre swoje pragnienia albo zachowanie lub dostosować je do Pisma Świętego, tłumacząc je poprzez swoje subiektywne rozumienie Pisma, i w ten sposób obejść istotę tego, co robią. „Kochaj bliźniego swego“, „Kochaj każdego człowieka“ itd. Mówią, że Bóg zatwierdza miłość między dwoma osobami tej samej płci. W sensie: „Oto, ja kocham tego mężczyznę“, jeśli jestem meżczyzną, albo „tę kobietę“ – jeśli jestem kobietą. I tak zaciera się różnica między miłością i związkiem i intymnymi kontaktami.
– Kiedy mówimy: „Lubię, kocham coś“, mówimy bardzo niekonkretnie, ogólnie. Ponieważ mogę np. powiedzieć, i upierać się przy tym, i nawet uznać to za swoją życiową postawę – że lubię heroinę, lubię papierosy, lubię oglądać pornografię, lubię kraść. Ale czy jest to błogosławione, czy jest to dobre? O to chodzi. No dobrze, powiedzmy, ten młodzieniec lubi być z innym mężczyzną, ta kobieta lubi być z inną kobietą. Ktoś może lubić z dzieckiem, może lubić ze zwierzęciem… Ale, czy to jest dobre? Ale ktoś zaraz zapyta: „A kto jest tym, który odpowie, czy to jest dobre?“. To ważne pytanie. Bóg odpowie, jedynie On może powiedzieć. A Bóg mówi do nas poprzez Pismo Święte. Moja życiowa dewiza jest taka, że dla mnie Pismo Święte jest prawem. Nie przypadkowo jest nazywane „Pismem Świętym”. Od początku Starego Testamentu do końca, do ostatniej litery Nowego Testamentu – głęboko w to wierzę. I nie wierzę tylko dlatego, że ktoś powiedział, że to, co tam napisano jest prawdą. A dlatego, ponieważ, kiedy zdecydowałem, zupełnie eksperymentalnie – szczerze, choć jakby na próbę, 35 lat temu, przyjść do wiary, tak sobie powiedziałem: „Idź, to wszystko ma sens. Spróbuj tak żyć i popatrz“. Zacząłem żyć tak, jak nam pokazuje Cerkiew, święci ojcowie, Pan Bóg i Boże Prawo, i w moim życiu wszystko przede mną się otworzyło. Dlatego, już nie tylko wierzę w Pismo Święte – ja wiem, zdobyłem pewność, przekonanie. Według mnie, przekonanie stoi wyżej, niż wiara. Mogę wierzyć, że jesteś dobrym człowiekiem. Ktoś mi powie: „Wiecie, brat Aleksander jest dobrym człowiekiem”. I uwierzę temu swemu przyjacielowi. Ale jeśli ty raz, dwa razy, trzy, pięć razy zrobiłeś naprawdę coś dobrego, wtedy uzyskuję przekonanie, teraz wiem, że ty naprawdę jesteś dobrym człowiekiem. Tak, poprzez swoje życie religijne, życie w wierze, własne doświadczenia, zrozumiałem, że prawdą jest to, co zostało napisane w Piśmie Świętym. A kto mówi do ludzi w Piśmie Świętym? Święci ojcowie, natchnieni przez Ducha Świętego. Dlatego ja nie tylko wierzę – ja wiem, i to jest dla mnie postulatem absolutnym i centrum mego życia. A w Piśmie Świętym mówi się, że takie zachowania są ohydą dla Boga. Oczywiście, to nie oznacza, że Bóg pokona i zniszczy tych, którzy to robią, i że są Mu obrzydliwi jako żywe stworzenia. W żadnym przypadku! Tak samo jak w przypadku, kiedy jakiś człowiek ma troje lub czworo dzieci i jedno z nich jest przestępcą, drugie – narkomanem, trzecie – inżynierem, czwarte słynnym sportowcem, piąte – jeszcze kimś. On kocha wszystkie. Ale z powodu jednych będzie się cieszył, z powodu innych będzie się smucił. Ale nie odrzuci żadnego. Kiedy do mnie przychodzą rodzice i rwą sobie włosy z głowy: „Ojcze, okazało się, że moja córka jest lesbijką! Ojcze, okazało się, że mój syn jest homoseksualistą! Umrę, oszaleję, wyrzucę go z domu, zabiję ją!“, ja im mówię: „Nie! Nie! Musisz mu maksymalnie mocno okazać miłość, zwrócić się do niego z całego serca i powiedzieć mu: „Synu! Córko! Jeśli zrobiłem coś złego w swym życiu, wybacz mi!“. Ale nigdy nie wolno ci zgodzić się z tym, nie wolno ci uczestniczyć w tym grzechu. Tylko trzeba powiedzieć po prostu: „Jesteś moim dzieckiem i zawsze nim będziesz. Ale nigdy nie przyjmę takiego życia!“.
– I to często zaskakuje tego, kto otrzymał przesłanie takiego rodzaju. Zamiast: „Zrzekam się ciebie! Odejdź!“.
– Oczywiście. Bardzo często dzieje się tak z powodu braku miłości. Miłość może zrobić cuda. Tutaj, do mnie, ludzie z orientacją homoseksualną przychodzą bez strachu. Zobaczyli, że jestem otwarty po ich wyznaniu, i mówią mi: „Ojcze, nie mogę o tym mówić z nikim oprócz Ojca“. Mimo to pozostają zamknięci w sobie, to jest jak piętno. Wylewam na nich całą swoją miłość i w pełni ich rozumiem. Ale tak samo, patrząc im prosto w oczy i szczerze w ich serca, objaśniam o co chodzi. Że to choroba i że muszą się leczyć. A oni mi mówią: „Ojcze, ale ja jestem taki od urodzenia, taki się urodziłem, to dla mnie jest naturalne“. Z tego jednak, że takim się urodziłeś, wcale nie wynika, że to naturalne i że nie jest to anomalią. Możemy się urodzić z chorobami wszelakich rodzajów, ale tak lekarze, jak cała medycyna walczą z nimi. Tak więc, sam fakt, że ktoś urodził się taki, że nieomal od przedszkola pociągała go ta sama płeć, nie oznacza automatycznie, że musimy akceptować ten fakt. Musimy z tym walczyć. Gdyż w istocie, ze wszystkimi naszymi wadami jesteśmy produktem wspólnego cywilizacyjnego grzechu. A to wspólne demoniczne promieniowanie robi się z czasem coraz silniejsze i silniejsze. Bo grzech mnoży się w postępie geometrycznym. To okropne promieniowanie uderza w człowieka, kiedy jest młody, kiedy jest najsłabszy. I staje się hazardzistą, narkomanem, alkoholikiem, kłamcą, homoseksualistą, chorym psychicznie – dopadają go wszystkie udręki, od których ludzie dziś cierpią. Obserwując to i sami doświadczając, jesteśmy świadomi, że ta cywilizacja nas niszczy, pożera. Objawia się to w rozmaitych formach, jedną z nich jest homoseksualizm. Dlatego musimy przeciwko niemu walczyć, tak samo, jak przeciwko wszystkiemu innemu. W przeszłości byłem pewnego rodzaju „lekkim” narkomanem. Jako nastolatek z innymi paliliśmy trawę, haszysz i to wszystko wydawało się przyjemne i słodkie. Ale potem, w jednej chwili, zrozumiałem, że to wszystko jest złe. Ciągnęło mnie do tego od dziecka, już o tym mówiłem. Od dziecka potrzebowałem jakiejś substancji, czegoś zewnętrznego, co by wywołało u mnie dobry nastrój, bo w moim domu ciągle były kłótnie. Moja matka i ojciec kłócili się odkąd pamiętam i żyłem w dość ciężkiej atmosferze. I nie mogłem utrzymać w sobie radości, bo ona była stale miażdżona przez kłótnie, a potem w końcu – przez rozwód. Czułem potrzebę by wprowadzić w siebie coś z zewnątrz, co by mi przyniosło dobry humor. Tak żyłem latami, do 29-ego roku życia. A kiedy skończyłem 29 lat, poznałem Prawdę, poznałem Boga. I zrozumiałem, że tamto było złe. Ale wcale nie było mi łatwo. Chociaż zacząłem chodzić do Cerkwi i miałem coraz silniejszą wiarę, i otrzymałem jakąś odnowę przez modlitwy i Komunię. Ale stara chęć pozostawała we mnie. Lubiłem skręcić sobie jointa, by odlecieć, wypić jakieś dobre wino, lub koniak … Ale powiedziałem sobie: „Nie!“. Wtedy przez jakiś czas było mi ciężko, musiałem walczyć. Tak jest ze wszystkim. Mówiłem sobie: „Zaczekaj, wytrzymaj! Wytrwaj! Zostań w celibacie na jakiś czas!“. Oto, jestem w celibacie 35 lat, myślisz, że jest mi łatwo? Ale potem przychodzi wielka radość. To są ofiary, składamy Bogu ofiary. Podjąłem decyzję: nie będę brał narkotyków. Zdecydowałem: nie będę kłamać, kraść, ciągle zmieniać dziewczynę. Trzeba podjąć decyzję: już nie będę miał związku z człowiekiem tej samej płci. To wielka ofiara, ogromny wysiłek, często ponoszony przez wiele lat. Ale jeśli będziemy żyć w wierze, jeśli złożymy to Żywemu Bogu jako wonną ofiarę, On pośle nam Swoją łaskę, która jest słodsza niż wszystko, czego możemy doświadczyć tutaj.
Ojciec Arsenije Jovanović
Źródło: Dnevne Mudrosti Arsenije
Tłumaczenie z serbskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska