Czego potrzebuje współczesny człowiek? Współczesny świat nie pozwala mu nawet, by spokojnie, bez pośpiechu mógł się nad tym zastanowić – od razu proponuje relaks i oddanie się rozkoszom: proponuje niezliczone przyjemności, dla każdego podług kieszeni i zainteresowań. Ojciec Arsenije Jovanović każe nam jednak wrócić do pytania, pomaga pochylić się nad nim i poszukać odpowiedzi.
W swoich wystąpieniach oraz w napisanej przez ojca książce, krytykuje ojciec hedonizm współczesnego świata. Dlaczego współczesny człowiek tak potrzebuje przyjemności? Dlaczego nie może bez nich żyć?
– Ponieważ stracił błogosławieństwo. Jest różnica między błogosławieństwem i przyjemnością. Błogosławieństwo to poczucie Żywego Boga. Człowiek jest stworzony do radości, przyjemności, potrzebuje jej. Nie ma takiego człowieka, który by nie miał wewnętrznej potrzeby, by cieszyć się, szukać radości, satysfakcji, spełnić się, uspokoić, znaleźć szczęście. Na początku było tak, że człowiek kontaktował się z Bogiem bezpośrednio, był do Niego podłączony, do energetycznego pola łaski Bożej i był w stanie błogosławieństwa. Potem jednak stracił ten kontakt, innymi słowy, został wypędzony z raju – jakkolwiek to przyjmiemy, jakkolwiek się to odbyło, jakakolwiek byłaby w tym celu użyta symbolika – w każdym razie, zostało to oparte na jakimś realnym zdarzeniu w jakiejś realnej chwili (nie możemy wiedzieć jak dokładnie to wyglądało – Pismo Święte opisuje to ludzkimi słowami, ale takie wydarzenia należą do świata transcedentalnego). W każdym razie, człowiek stracił ten kontakt i to błogosławieństwo i pozostał pusty, a ta pustka jest najstraszniejszą rzeczą. Dlatego rzuca się w wir przyjemności, które są w istocie nieproduktywne, ponieważ, jak mówi św. Maksym Wyznawca, kulminacja przyjemności i jej koniec czyli druga strona przyjemności, druga strona medalu to zawsze cierpienie. Kiedy człowiek żyjący w świecie stracił kontakt z Żywym Bogiem i odłączył się od energetycznego pola Bożej łaski, rzuca się w poszukiwanie przyjemności, ale to zawsze powoduje cierpienie. To pewien zamknięty krąg – bieganie za przyjemnością oraz ucieczka od cierpienia, która jednak znowu prowadzi do cierpienia. To dwie strony jednego medalu: zawsze kiedy zakręcimy medalem, w pewnej chwili pokazuje nam jedną swoją stronę, a potem – drugą. A druga jest cierpieniem. W świecie człowiek ciągle tak się kręci. Stale cierpi, pamięta swój pierwotny stan i chce do niego powrócić. Ale nie w jakimś platonicznym sensie – jak wracanie do jakiegoś świata idei, nie! W istocie, w swoim podążaniu do przodu – ku przyszłości, ku wieczności, ku skończeniu się czasów, ku osiągnięciu Królestwa Niebieskiego przypominamy sobie stale swój pierwotny stan w raju, chociaż teraz zmierzamy już do Niebieskiego Królestwa, które jest czymś więcej niż rajski stan. Dlatego człowiek wewnątrz siebie, w swoim duchu, w swej duszy, pragnie przeżywania przyjemności. Niestety to co znajduje jest tylko przejściowe, jest czymś sztucznym, zabójczym, raniącym, szkodliwym. Człowiek zawsze powraca do bólu, do udręki, do cierpienia, ponieważ nie ma ani jednej przyjemności, która by za sobą nie przynosiła smutku.
Innymi słowy, cierpienie pochodzi wprost z naszej niemożności, by wypełnić wewnętrzną pustkę?
Tak, nie potrafimy jej wypełnić. Ponieważ to co znajdujemy zawsze jest surogatem, zawsze jest cudzołóstwem, prostytucją. Gdyż jesteśmy zrodzeni do tego, by z Bogiem utrzymywać miłosne relacje, z Duchem Świętym. By On nas wypełniał i doprowadzał do duchowego zachwytu, do Boskiego erosu. Kiedy tracimy kontakt z Duchem Świętym, jesteśmy zmuszeni by nawiązywać stosunki miłosne z kimś czy czymś innym. I tak wchodzimy w stosunki miłosne z nikotyną, z benzyną, z szybkimi samochodami, szybkimi silnikami, którymi rozbijamy sobie głowy. Utrzymujemy stosunki miłosne z tą samą płcią, z dziećmi, decydujemy się na przygodny seks: rankiem nie wiem z kim jestem, kiedy budzę się obok kogoś, nie wiem nawet jak się nazywa, byłem zapity na śmierć na jakiejś dyskotece i oprzytomniałem rano w jakimś łóżku lub w jakimś parku. Mamy stosunki miłosne z heroiną, z kokainą, mamy stosunki miłosne z internetem, z hazardem, z przestępczością, z zabójstwem, z wojnami… Wszystkie te stosunki – to prostytucja, a każda prostytucja wywołuje ból, wywołuje udrękę. Nie ma prostytucji, która by wywoływała prawdziwą miłość. Wywołuje śmierć i nieszczęście, jedynie miłość, prawdziwa miłość z Bogiem przynosi błogosławieństwo, poczucie spełnienia, radość, doprowadza do tego, że wszystkie posiadane dary i talenty w człowieku rozwijają się do maksimum. To, oczywiście, nie oznacza, że człowiek ma przebywać tylko w cerkwi. Ale kiedy jest w kontakcie z Bogiem, kiedy jest podłączony do Żywego Boga, wtedy wszystko zyskuje sens. Wtedy człowiek może nawet w jakimś stopniu rozkoszować się czymś, podróżować, kochać żonę, swoich przyjaciół, swoją ojczyznę. Może wypić kieliszek wina, żeglować. Ale to wszystko niech będzie oparte na kontakcie z Bogiem, niech będzie uszlachetnione przez Ducha Świętego, przez Liturgię, modlitwę, Komunię. I wtedy Pan Bóg otwiera mu wszystko, wszystko daruje człowiekowi, który sam siebie oddał Bogu. A kiedy człowiek osiągnie Boże błogosławieństwo, już nie potrzebuje rzucać się impulsywnie w to czy tamto, ponieważ tak mu jest dobrze. Wtedy podąża tylko za swoją potrzebą, nie zaś za swoją namiętnością. Namiętność może go doprowadzić do szaleństwa, potrzeba zaś jest zawsze realna.
Źródło: Dnevne Mudrosti Arsenije
Tłumaczenie z serbskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska