Gruziński starzec Gavriil – część I

Starzec Gavriil

Być może niewielu ludzi wie coś więcej o chrześcijaństwie w Gruzji. Ale o świętym Gavriile Urgebadze prawdopodobnie słyszeli wszyscy. W tym tygodniu opowie Wam o Nim Vencyslav Karavylczev, teolog, wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Sofijskiego im. św. Klemensa Ochrydzkiego

Część I

Niedaleko Tbilisi, w starożytnej stolicy Gruzji Mccheta, znajduje się zanurzony w ciszy, zbudowany w cieniu majestatycznej katedry „Swetycchoweli” („Życiodajny słup”), monaster „Samtawro”. Tam, w podwórku, za małą starożytną świątynią, znajduje się kilka grobów. Krzątanina wokół jednego z nich jest widoczna, mała ławka, obrócona w stronę nagrobka nigdy nie pozostaje bez ludzi. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą, ktoś wyjmuje swój krzyżyk  i przykłada go do nagrobka, ktoś bierze w swoją dłoń garstkę ziemi z mogiły, ktoś ukląkł i modli się, inny po prostu siedzi w milczeniu. Wszyscy przychodzą z jedynym pragnieniem aby dotknąć świętości, której nawet grób nie może ukryć. To ostatni dom starca Gavriila.

Urodził sie 26 sierpnia 1929 r. w Tbilisi, w rodzinie zagorzałego komunisty. Jego ojciec zmarł wcześnie, a matka później stała się mniszką Anną († 2000 r.) i dzisiaj jest pochowana w pobliżu swego syna.

Mówi się, że są ludzie, których Bóg wybrał dla Siebie jeszcze w łonie matki. Starzec Gavriil był właśnie takim. Bliscy mu ludzie i sąsiedzi przypominają sobie, że jeszcze jako dziecko całymi dniami nie tykał jedzenia, będąc oddany swemu ulubionemu zajęciu – budował świątynie z zapałek. Jego ojciec niszczył świątynie, a on był z tych, którzy je budowali. Mimo bezlitosnego ateizmu w Związku Radzieckim w tamtych czasach, mając zaledwie dwanaście lat, ojciec Gavriil świetnie znał Ewangelię. Po ukończeniu regularnej służby wojskowej w szeregach Armii Czerwonej, na początku lat 50-tych zeszłego wieku, o. Gavriil zbudował w domu światynię z cztrema kopułami. Komunistom nie udało się jej zniszczyć i istnieje do dzisiaj. Cała świątynia jest ozdobiona różnorodnymi ikonami. Niektóre w ramkach, niektóre – po prostu jako wycinki z przedrewolucyjnych gazet, pomięte, przypalone … Wszystkie je o. Gavriil uzbierał na wysypisku. Miał taki dar, by znaleźć je i „uratować”. Jeszcze wtedy wielu uważało go za chorego psychicznie. W roku 1955 Goderdzy stał się mnichem pod imieniem Gavriil.

Jest rok 1965, a data – 1 maja, dzień Pracy. Prospekt „Rustaweli” jest wypełniony po brzegi manifestującymi robotnikami. Wielu z nas pamięta te przymusowe i bezsensowne demonstracje solidarności z robotnikami z innych bratnich krajów socjalistycznych i z biednymi braćmi z Zachodu. Tutaj, na tym wiecu, jak zresztą na każdym, wyróżniał się ogromny portret „ojca wszystkich robotników” – Lenina. I na tym wiecu o. Gavriil przybliżył się do niego i przed zdumionymi oczami wszystkich podpalił go. Został aresztowany przez KGB i przez kilka miesięcy „pracował” nad nim były prezydent Gruzji, a wtedy na razie średni aparatczyk w Komitecie ds. Bezpieczeństwa Państwa Eduard Szevernadze. Możemy tylko zgadywać przez jakie tortury przechodził ojciec w lochach policji – człowiek, który ośmielił się publicznie spalić portret Lenina w tamtych latach. Na wszystkie pytania dlaczego to zrobił starzec Gavriil spokojnie odpowiadał: „Ponieważ nie wolno uwielbiać człowieka”. „Na tym plakacie, – twierdził – powinien być krucyfiks Chrystusa. Wy mówicie: „Chwała Leninowi!”, a ja wam mówię, że powinniście napisać: „Chwała Panu Bogu Jezusowi Chrystusowi!”. W klinice psychiatrycznej zdiagnozowali go jako „psychopatę ze skłonnością do schizofrenii”. Ta diagnoza uratowała o. Gavriila od rozstrzelania. Pan Bóg schował swego wybrańca,  aby naród gruziński nie został bez przewodnika duchowego.

O. Gavriil wycierpiał wiele od swoich oprawców, ale nigdy nikogo nie potępiał. „Stanowczo zabraniał osądzać kogokolwiek – opowiada ihumenia monasteru „Samtawro”, matuszka Ketewan, – i nauczał nas tak: „Jeśli zobaczysz zabójcę lub nierządnicę, lub pijaka, który się nurza w błocie, nigdy nie potępiaj go, ponieważ sam Bóg popuścił mu uzdę, a twoją trzyma wciąż w Swojej ręce. Jeśli zdecyduje się ją poluzować, znajdziesz się w jeszcze gorszej sytuacji i wpadniesz w ten sam grzech jak ten, kogo osądzasz, i zginiesz … Musimy kochać wszystkich, ale jeśli nie możemy, to chociaż pragnijmy dla nich dobra”.

Matuszka Ketevan, której starzec przepowiedział, że zostanie ihumenią, przypomina sobie swoje pierwsze spotkanie z o. Gavriilem. To było więcej niż 20 lat temu, na centralnym prospekcie „Rustaweli” w gruzińskiej stolicy. Ojciec stał z wysoko podniesionymi rękami i mocnym głosem wzywał: „Gruzini, opamiętajcie się i obudźcie! Gruzja ginie! Grób świętej Szuszanik jest spustoszony! Świątynia Metechi przekształcona w teatr!“. Starzec gorzko płakał i opłakiwał swój naród. Przechodnie patrzyli na niego z zaciekawieniem, niektórzy go słuchali, inni uśmiechali się sceptycznie.

CDN…

Vencyslav Karavylczev
13 stycznia 2008 r.

Źródło: Двери


Tłumaczenie z bułagarkiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska

Autor

Redakcja orthodox.fm - Portalu Medialnego Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej.

Kontynuując korzystanie z tego serwisu zgadzasz się na używanie plików cookies. Więcej...

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close