W tym tygodniu zaproponujemy Wam jeszcze dwa pouczenia bułgarskiego schimnika Pawła, z którym zapoznaliśmy Was w zeszłym tygodniu. W obu być może zobaczymy siebie jak w lustrze.
O małych grzechach
Pewien świecki zapytał starca:
– Ojcze Pawle, czy święci ojcowie nie są zbyt surowi, a też i sama Ewangelia, gdy nie pozwalają nam na popełnianie nawet najmniejszych grzechów? Przecież życie byłoby bardzo nudne bez śmiechu, żartów oraz innych drobnych przyjemności.
Schimnik Paweł uśmiechnął się i powiedział:
– Drobne grzechy prowadzą do wielkich. Św. Izaak Syryjczyk mówi: „Kto patrzy z lekceważeniem na mały grzech, wpadnie w wielki.” Dlatego każdy powinien bać się nawet najdrobniejszych grzechów – pustej gadaniny, śmiechu, palenia, ponieważ te grzechy, chociaż wyglądają na małe, mają siłę by oddzielić nas od Boga. A kiedy nas oddzielą od Boga, jesteśmy zgubieni.
Kiedy ktoś celuje z karabinu i jeśli ręka troszeczkę mu drgnie, kula nie trafi w cel. Powiemy: „Troszkę drgnęła mi ręka. I cóż z tego?” Troszkę, ale jeżeli nie trafisz w cel, twoja nagroda znika. Na początku, zaraz po wystrzeleniu, kula rusza z małym odchyleniem w bok, ale im dłużej leci, tym bardziej oddala się od celu. Tak też małe grzechy, jak gdyby nieistotne, ale oddalają od Boga.
Jabłko, chociaż jest lekko nadtłuczone, po pewnym czasie całe się psuje. Tak też mały grzech może zniszczyć całego człowieka wraz z jego cnotami. Dlatego musimy się chronić nawet przed najmniejszymi grzechami – rozmnażają się bowiem aktywnie i szybko rosną podobnie jak chwasty…
Schimnik Paweł chwilkę pomilczał i kontynuował:
– Do małych grzechów należy również próżne zaciekawienie. Pozornie nie jest ono niczym groźnym, ale jeśli pomyślimy sobie do jakich fatalnych skutków prowadzi, zdrętwiejemy. Mnich, i w ogóle chrześcijanin, nie powinien ciekawić się sprawami innych ludzi, lecz powinien obserwować siebie, bo ciekawość innych prowadzi do osądzania i zaniedbywania własnej duszy.
Kiedy byłem na Świętej Górze i żyłem w pustynnych miejscach, obserwowałem jak jakiś lis, wybrawszy się na polowanie, położył się gdzieś i udawał umarłego. W gałązkach przeskakiwały kosy – stare uczyły młode latania i jednocześnie karmiły je. Małe, jeszcze niedoświadczone, zobaczywszy lisa, leżącego na ziemi, mówiły sobie: „Popatrzmy, czy on naprawdę umarł?”. I szły sprawdzić, prowadzone pustą ciekawością. A lis na to tylko czekał – łapał je i uciekał … Matki są mądrzejsze. Zobaczyw gdzieś wyciągniętego lisa, gonią małe daleko. A żeby odpędzić lisa, same przesiadując na gałęzi wyćwierkują głośno „Ćwir, ćwir!”. Gromadzi się cała gromada kosów i zaczynają głośno i niepokojąco krzyczeć. A lis – chce tego czy nie, ucieka. Tam gdzie hałas i wrzawa, tam rozbójnik nie zostaje. Tak więc próżna ciekawość jest bardzo niebezpieczna. „Popatrzę, czy ten mur się nie rozwali ?” – mówi sobie lekkomyślny człowiek, idzie sprawdzić i ewentualnie poprawić jakiś wysunęty do przodu kamień. I w jednej chwili cały mur spada na niego.
O wolności od przedmiotów
Jako mnich ze ślubami milczenia o. Paweł przyjął na siebie podwig całkowitego ubóstwa, nie chciał posiadać żadnych zbędnych rzeczy i zadowalał się tylko najpotrzebniejszymi. Tak jak w jego celi było czysto, tak też jego dusza została oczyszczona od chciwości. „Jeśli – mówił starzec – będę posiadał coś, co stanie pomiędzy mną a Bogiem i przylgnę do niego bardziej niż do Boga – wtedy biada mi! Pan Bóg Jezus Chrystus mówi: „ gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.” (Mat. 6:21).
Powiem ci prosto: czy widziałeś psa, który gdy się już najadł, zakopuje pozostałą kość, by zjeść ją później? Kopie przednimi łapami, zakopuje kość i kładzie się gdzieś w pobliżu, by ją chronić. Jak gdyby tylko sobie leży, jakby spał, ale ciągle patrzy w kierunku zakopanej kości. Tam jest jego skarb, tam jest też jego serce. Przychodzą kury, by pogrzebać w ziemi, a on szczeka na nie i je odgania. Kto nie wie, że pies zakopał tam kość, dziwi się: „Dlaczego on tak gania kury?” A on chroni swój skarb. Tak też i ja mogę szczekać i toczyć walkę z ludźmi, kiedy posiadam cenne dla mnie rzeczy. Chciwość jest straszna. Dziś pokochałeś to, jutro- tamto. I zaczynasz gromadzić. Pożądasz coraz silniej, pragnienie staje się coraz bardziej nienasycone. I niezauważalnie w twojej duszy staje się ciemno. „Jak tak nagle zrobiło się ciemno? – dziwisz się. – Przecież było tu światło, świeciło słońce?”. Tak, ale teraz okno twojej duszy jest zapchane rzeczami. Stałeś się ich niewolnikiem i zamiast szukać pociechy u Boga, pocieszasz się nimi, cieszysz się nimi. A to jest bałwochwalstwo: na miejsce Boga postawiłeś mamonę.”
Z książki archimandryty Serafima Aleksyjeva „Schimnich Paweł Rylski“
Serafim Aleksyjev
Źródło: Православна книжарница „Преп. Максим Изповедник“
Tłumaczenie z bułgarskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska