O Spowiedzi

Ojciec Rafaiło Boliewić

W czasie postu bardzo pożytecznym jest posłuchanie rad i pouczeń osób duchowych, z doświadczeniem, mnichów. Bo wtedy wiele pojawia się rzeczy, nad którymi powinniśmy się zastanowić i podjąć wiele wysiłku, w którym potrzebna nam ich pomoc. W tym tygodniu takiej pomocy udzieli nam ojciec Rafaiło Boliewić, przeor prawosławnego monasteru z Czarnogóry.

Jak należy poprawnie się spowiadać?

/1,25/

Czy powie nam Ojciec/ jakie jest znaczenie wzajemnego wybaczenia i świętej tajemnicy spowiedzi?

Przyznam, że mam pewne doświadczenie, nie za wielkie, ale w ramach posiadanego, bardzo często spotykałem się z niezdrowym podejściem do spowiedzi. Szczerze mówiąc, to trochę mnie zmęczyło i teraz podchodzę do tego z pewną szczególną ostrożnością. Spowiedź idzie w parze z pokutą, a pokuta to proces, w którym uczestniczy łaska. Skutkiem samej świętej tajemnicy spowiedzi jest pokuta, która jest skierowaniem duszy na Chrystusa. Bardzo często w czymś, co nazywamy spowiedzią, brakuje tego, co czyni ze spowiedzi spowiedź. Nie ma w niej duchowych dylematów, walki, nie ma Chrystusa. Pozostajemy na pewnym społecznym, emocjonalnym poziomie (nie ignoruję potrzeby dzielenia się i opowiadania). Ale sama spowiedź, jako święta tajemnica – jeśli brakuje w niej pokuty, wzmocnionej łaską, to nie spowiedź. To tylko rozmowa i próba wyjścia z pewnych swoich problemów, oderwana od szerszego liturgicznego kontekstu. Tutaj potrzeba uważności. Bo jeśli pozwolić ludziom, by przychodzili do spowiedzi nieoczyszczeni, nieświadomi, z problemami, które rodzi życie i ich codzienne zmartwienia, łatwo możemy okazać się pewnego rodzaju wspólnikami w ich błądzeniu. Myślę, że to, co odpowiada naturze misji Cerkwi, to nie to, żeby ludzie nas najpierw pytali, a my byśmy im odpowiadali, albo czytali modlitwy, którymi rozwiązuje się ten czy inny problem. Lecz to, że powinniśmy ich najpierw nakierować na to, jeśli jeszcze tego nie zrobili, by posłuchali kazania Cerkwi, zapoznali się z ewangelicznym nauczaniem i co ono daje. Zatrzymajmy się i popatrzmy na zmartwychwstanie córki Jaira, popatrzmy na legion demonów wygnanych z opętanego w krainie Gadareńczyków. Popatrzmy na te rzeczy, popatrzmy chociaż jeden raz w tygodniu na to co nam Cerkiew pokazuje. Ponieważ wtedy wychodzimy ponad siebie, a to jest pokutą … Niedawno czytałem jak pewien władyka przyjechał na Świętą Górę. A jakiś nowicjusz nie zachował się wobec niego jak należy, powiedzmy, nie poprosił o błogosławieństwo. Biskupa to poruszyło, poczuł się obrażony i zdecydował się opowiedzieć o tym wykroczeniu duchownemu, u którego będzie się spowiadał tej nocy. Spowiadał się między innym też z tej nieprzyjemnej sytuacji, związanej z nim i z nowicjuszem. A duchowny – starzec, napełniony łaską, który żyje stale w duchowej realności, powiedział mu: „Niech Eminencja popatrzy – tędy przechodziła Matka Boska“. Władyka zrozumiał, powiedział sobie: „Cóż ty robisz? Czym się zajmujesz? Gdzie jest twoje ognisko? Zajmujesz się tylko sobą – w niezdrowy sposób, i spodziewasz się szacunku wobec siebie, co jest zupełnie niezdrowe i niepotrzebne“. A istnieje realność, na którą mu starzec wskazuje, ponieważ sam stale żyje w tej duchowej rzeczywistości. I w ten sposób pouczył go – że tak powiem, mistrzowsko go wyspowiadał: „Zostaw, ojcze! To nie ważne – ważne byś chłonął! Zwłaszcza ty, biskup, musisz żyć w tej rzeczywistości i chłonąć ją, cieszyć się nią“. Więc, my też powinniśmy tak robić. Powiedzmy, zmartwychwstanie czterodniowego Łazarza – to mają być kotwice naszego życia, których będziemy się trzymać. One będą nas wyprowadzać z naszej izolacji stworzonej przez nasze ego. „Ejże, człowiecze, zostaw siebie! Wyjdź ponad – Bóg się objawia!“. Każdej niedzieli, oto na przykład – niedziela miłosiernego Samarytanina – żyjmy nią przez jakiś czas! Każdego dnia pomalutku. Tak samo jak ktoś codziennie robi przysiady, pompki, spaceruje od 3 do 5 kilometrów. Ma jakieś sprawy, obowiązki. Pójdźmy i my i przez pół godziny porozmyślajmy o Samarytaninie. Mamy też pomocną literaturę – święci ojcowie mogą nam pomóc. Weźmy na przykład władykę Mikołaja, z 7 dni przebywaj w tym zdarzeniu 2,3,4 dni, i ono cię stopniowo wyzwoli. Wtedy zaczniemy z większą chęcią i ze zdrowszym stosunkiem spotykać się ze sobą. Będzie mniej ze mnie we mnie, a więcej z ciebie we mnie. Wtedy to będzie zdrowa relacja. Ale by było mniej ze mnie we mnie, musi być więcej we mnie Chrystusa. Wtedy będzie miejsce na wszystko. A na ile więcej będzie Go w nas, na tyle więcej miejsca będziemy mieć i na siebie. Wtedy też i na naszych nieprzyjaciół znajdziemy więcej miejsca – byśmy chcieli ich pobłogosławić.

Ojciec Rafaiło Boliewić

Źródło: Ortodox


Tłumaczenie z serbskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska

Autor

Redakcja orthodox.fm - Portalu Medialnego Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej.

Kontynuując korzystanie z tego serwisu zgadzasz się na używanie plików cookies. Więcej...

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close