Bóg nie mówi do nas tylko słowem i przypowieściami, On pokazuje nam Swoje prawdy także poprzez zdarzenia, spotkania, nieoczekiwane zmiany w życiu. Jedną taką prawdę ujawnia nam o. Paweł Papadopulos w tekście, który proponujemy wam w tym tygodniu.
Obłuda
Tam, głęboko w duszy, wiemy jacy jesteśmy naprawdę. Czujemy, że jesteśmy niejednolici, wielowarstwowi, utkani z obłudy. Jedną twarz pokazujemy przed ludźmi, a w rzeczywistości jesteśmy inni.
Przedwczoraj, właśnie skończyłem spowiadać. Zdjąłem epitrachil, podeszłem by wyłączyć światło w biurze i wyjść. Nie zdążyłem. Drzwi otworzyły się i pojawił się mężczyzna, którego często widuję w świątyni, ale i na ulicy. Zanim zaczął mówić, poczułem, że pił. Czuć było od niego alkohol. Powiedział: „Ojcze, też chcę się wyspowiadać!“. Byłem gotów mu odmówić mając w głowie myśl „Zmarnuję tylko czas“, jak gdyby nie zasługiwał na moją pracę lub uwagę. W końcu dzięki Bożej łasce odrzuciłem ten pomysł.
– Dobrze, wchodź do środka! – odrzekłem.
Stawiał kroki jeden w lewo, drugi w prawo. W końcu usiadł na krześle.
Zaczęła się spowiedź. W ciągu trzech minut usłyszałem wiele. Przedstawiał swój grzech w stanie surowym, bez wymówek, bez ozdobnych słów, bez wstępnego scenariusza „jak ja to powiem?”. Na wargach miał jeszcze alkohol. Chociaż z zamroczoną głową, ten człowiek miał jednak pokutę. Pijany, ale pokutujący. Zapewne to brzmi dziwnie. Ale to poczułem. Oczywiście, pierwszą rzecz, którą przyznał, było picie, a po tym – jeszcze wiele rzeczy. … Mimo swego pijaństwa, rozumiał swoje grzechy, tragedię i próżność życia.
Mówię to, ponieważ często wpadamy w pułapkę uznawania podobnych ludzi za „upadłych”, ale Bóg ma wobec nich inną wolę. Z kolei my, którzy żyjemy „rozważniej“ i uważamy, że jesteśmy duchowo zabezpieczeni, niestety żyjemy często w obłudzie, która stwarza „duchowe fantazje” i w istocie hipnotyzuje nas. Nie mamy świadomości, że w jeden sposób przedstawiamy siebie przed ludźmi, a w istocie jesteśmy inni. I nie tylko to. Najważniejsze jest, że tego nie rozumiemy iż oszukujemy samych siebie.
Ten pijany człowiek spowiadał się tak, jak niewielu ludzi wcześniej spowiadało się przede mną. Kto jest milszy Bogu, myślałem. Ten człowiek czy wszyscy ci chrześcijanie, którzy łatwo osądzają, potępiają, krzywdzą (w imieniu swojej sprawiedliwości), żywią urazę i nienawidzą, udzielając amnestii swemu egoizmowi? Kto jest milszy Bogu – ten „margines“ czy ja? Zdecydowanie nie jest miłe Bogu upijanie się albo wpadanie w różne grzechy, ale nie zapomnijmy, że jedyni, którym Bóg otwarcie się przeciwstawiał to byli obłudnicy. Nie potępił grzeszników, lecz obłudnych faryzeuszy, którzy ukrywali swoją złość pod szatą pobożności i prawniczego formalizmu. Kiedy obłuda będzie w nas uśmiercona, na pewno szczerze zapragniemy pokuty i otwarcie się wyspowiadamy. Ponieważ cechą obłudników jest pokazywać inną twarz przed swoim ojcem duchowym, a w inny sposób przedstawiać się przed ludźmi.
Archimandryta Paweł Papadopulos
3 grudnia 2018 r.
Żródło: bogonosci.bg
Tłumaczenie z greckiego na bułagrski: Konstantin Konstantinov
Tłumaczenie z bułgarskiego na polski: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska