
Co osobiście dla mnie przynosi święto Bożego Narodzenia? I jak mam spojrzeć na to Święto, aby zrozumieć co mi ono w istocie ofiaruje? Na te pytania odpowiada nam Ojciec Rafailo Boljević, a nasz portal życzy wszystkim świąt Narodzenia Pańskiego pełnych światła i radości!
/…/
– Co według Was powinni wiedzieć prawosławni chrześcijanie o Bożyczu (to „Boże Narodzenie“ po serbsku, dosłownie oznacza „mały Bóg“)? Jakie są charakterystyczne dla niego obyczaje?
– Bardzo ważnym jest, by mówiąc o Bożym Narodzeniu, używać właściwego określenia Tego, Kogo cześć świętujemy, Tego, Kto się nam ukazuje, Kto – o cudzie! – chociaż urodzony przez Ojca jako Bóg jeszcze przed czasem, w wieczności bez początku – rodzi się w przestrzeni i w czasie. Więc, poprawnym i prawdziwym będzie nazywanie tego święta Narodzeniem, czyli Urodzeniem się Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, Jego Narodzeniem się w ciele. Mówię tak, gdyż Bożycz, postrzegany przez pryzmat tego świata, czasem przybiera, że tak powiem, niewłaściwe kształty, które ludzie mogą przyswoić sobie bardzo łatwo jako prawdziwe. Przytoczę jeden przykład: zwłaszcza na Zachodzie Boże Narodzenie już dawno nie ma nic wspólnego z Narodzeniem się Pana Boga Jezusa Chrystusa. Jest to raczej pewne zdarzenie marketingowe, czas wolny od obowiązków służbowych, czas szczególnie odpowiedni dla zakupów, gdyż w sklepach jest dużo zniżek. To jest jedna z możliwych deformacji, która powstała na skutek błędnego podejścia do tajemnicy święta. Święto Bożego Narodzenia jest świętowaniem, wcale nie łatwym świętowaniem, ponieważ musimy się wznieść na poziom tego święta – świętowanie i cieszenie się z cudnej tajemnicy urodzenia się Boga w ciele. Grota Betlejemska, kołyska betlejemska, w której nam jest darowane życie – nam wszystkim, to wielka tajemnica, tajemnica Wcielenia, czyli tajemnica, w której Bóg nam ukazuje się w ciele. „Bożycz” to swojego rodzaju pieszczotliwa nazwa tej Tajemnicy: Bożycz Bata („bałwan śniegowy“ po serbsku), Mały Bóg. Ale w żaden sposób nie wolno nam pozwolić sobie by w ten sposób zbagatelizować czy zdesakralizować wielkość Tajemnicy, przed którą stoimy. Odpowiadając na Pana pytanie: jakie są zwyczaje, związane z Bożym Narodzeniem, powiem, że najważniejsze są oczywiście zwyczaje liturgiczne. To, co wyróżnia dane święto, a z nas czyni uczestniczących w przeżywaniu tajemnicy, którą dane święto ujawnia – to przede wszystkim i ponad wszystkim Święta i Boska Liturgia. Poprzez nią my wszyscy, bez wyjątku, jeżeli mamy prawdziwą wiarę i jesteśmy dobrze przygotowani – postem, nie tylko w cielesnym, lecz też w umysłowo-duchowym sensie – przystępując do święta, dołączamy wprost do jego tajemnicy poprzez to, że podchodzimy do Komunii jak do prawdziwego życiodajnego wydarzenia, które w tym przypadku Narodzenie się Pana Boga Jezusa Chrystusa – narodzenie się w ciele – nam proponuje. Dołączamy do Tajemnicy poprzez przyjmowanie, odpowiednio – jedzenia i picia życia – tę, nazwijmy ją, liturgiczną infuzję życia. Tak więc, święto nie jest po prostu jakimś upamiętniającym przypomnieniem zdarzeń z przeszłości, nieważne jak wielkie by one były. Lecz zaproszeniem byśmy uczestniczyli w tajemnicy, zaproszeniem byśmy żyli tajemnicą, by życie Boga stało się naszym życiem, by się nasze życie zjednoczyło z życiem Tego, Kto się w tym celu urodził w ciele. Urodził się, aby każdy z nas zasmakował pełni życia, które będzie wolne – ponieważ w Nim ono takie jest – i od śmierci, i od grzesznego zepsucia, i od diabelskiej rdzy. Więc, zupełnie czyste życie, niedostępne dla tego co śmiertelne i przejściowe. Po to są wielkie święta, po to one i dzisiaj, nie mniej niż kiedyś, muszą z całą powagą przyciągnąć uwagę nas wszystkich – w przypadku, jeżeli jesteśmy szczerze i konsekwentnie zainteresowani jakością i pełnią swego życia.
/…/
– O Bożym Narodzeniu mówimy, że to najbardziej radosne święto chrześcijańskie. Ale czyż nie trudne dla współczesnego człowieka, obciążonego różnymi osobistymi i publicznymi problemami: pandemią koronawirusa, coraz częstszymi atakami na Cerkiew oraz na pokolenia naszych wielkich duchownych – czyż nie jest trudno dla współczesnego człowieka w ogóle cieszyć sie Bożym Narodzeniem, oczekując go w takich warunkach?
– Jeżeli człowiek się nie wzniósł do jasnego błekitu, do świątecznego jasnego błękitu, jeżeli znajduje się pod chmurami, w siwej codzienności, człowiek ma wtedy naprawdę wiele powodów by czuć się zmartwionym lub smutnym. Jeśli jednak doświadcza święta w światłości Prawdy i w obecności Mocy, wtedy nic nie może w nim zasiać zwątpienia. Żadne niedole tego wieku, żadne siły tego świata nie mogą naruszyć radości, którą daje Bóg. Ponieważ, jak mówili święci ojcowie, poprzez Narodzenie się Jezusa Chrystusa nastąpił przypływ łaski Bożej, powódź łaski. Już nikt nie może zniszczyć tego życia. Tego Boga już nikt nie może nas pozbawić. W Cerkwi nazywamy Boga „Emanuelem”, co oznacza „Bóg jest z nami”. I kiedy odchodzą od nas bliscy ludzie, niezależnie czy bliscy w sensie pokrewieństwa czy bliscy w duchu, oni odchodzą, ale Chrystus jest zawsze z nami. I jeśli nasze relacje z bliźnimi są zbudowane w duchu Chrystusa, stają się nienaruszalne. Stają się pewnym niezłomnym zjednoczeniem. Gdyż czy bliźni są z nami, czy nie są, Chrystus jest z nami zawsze. To potwierdza też nieprzerwane życie Cerkwi – od jej ustanowienia aż po dzisiaj. Przy tym opiera się ono na mocnych Bożych obietnicach, że On będzie z nami we wszystkie dni do końca świata, cokolwiek by nie przyniosły ze sobą te dni. Czy to będzie sytuacja jak ta z dzisiejszymi problemami– wspomnieliście problem z wirusem, czy z wojnami albo z wszelkimi innymi nieszczęściami, cokolwiek się zdarzy, Chrystus jest zawsze z nami. W końcu nasz naród jest jednym z tych, które mogą swoim doświadczeniem historycznym to potwierdzić. Pan Bóg był z nami, oto i dziś jest z nami, będzie z nami każdego dnia do końca świata. Więc, Boże Narodzenie to nie radość na jeden dzień w roku – ono w ten dzień tylko potwierdza (oczywiście, raz w roku, jak i święto Zmartwychwstania) tę radość szczególnie mocno, ale każdy inny dzień też oddycha i pachnie tą radością betlejemską, czyli tym światłem jeruzalemskim, czyli tą kierującą nas do góry mocą Wniebowstąpienia na Górze Oliwnej, czy też aromatem Ducha Świętego, aromatem dnia Trójcy Świętej – Pięćdziesiątnicy. Jeśli dla mnie jako chrześcijanina chociaż jeden dzień mija bez tego smaku, to jestem w poważnym kryzysie. Ponieważ to nie zależy od Pana Boga, lecz ode mnie. On obiecał, że będzie z nami do końca świata. Dlaczego więc mam poczucie, że On ze mną nie jest? Gdyż zależy to ode mnie. Więc, teraz musimy się wsłuchać w siebie i wznieść dynamikę osobistej pokuty na właściwy poziom. Dlatego: nie trzeba się martwić tym co i jak robić. Trzeba nam szczerze i jakościowo odpokutować. Mówię teraz o chrystocentrycznym wariancie pokuty: skierujmy swój umysł, serce i wolę ku Niemu – tak, jak to robili też nasi przodkowie: poprzez Liturgię Świętą. I wszystkie dylematy, wszystkie cierpienia, wątpliwości i lęki odsuną się same, jako mrok ustępuje przed jaśniejącą jutrzenką.
/…/
Ojciec Rafailo Boljević
Źródło: Todovid
Tłumaczenie z serbskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska