W pewnym swoim kazaniu dotyczącym niedzieli o Paralityku metropolita Antoni Surożski zachęca nas do zastanowienia się nad pytaniem: „Czy ta opowieść o Paralityku jest historią o słabości, samotności, o nadziei czy o ludzkim niemiłosierdziu?/…./ Czy ktoś pomyślał o tym człowieku, ktoś okazał wobec niego miłosierdzie? /…/ Był samotny, nie miał nikogo, czuł się niepotrzebny, czy kogoś obchodził? To historia o nas.“ Jako kontynuacja tych rozważań niech zabrzmią słowa jednego z wielkich starców naszych czasów – starca Efrema Arizońskiego (Świętogórca, Filotejskiego), które wam proponujemy w tym tygodniu.
Czasami czyjaś słabość jest kuszeniem dla naszego serca
Brak radości nie zawsze jest przejawem pychy, niewdzięczności i mrocznego charakteru, które my, jako nieprzekupni sędziowie często w nim odnajdujemy wykorzystując wyciągnięte z kontekstu słowa świętych Ojców. Czasami brak radości jest skutkiem udręki wynikającej z długotrwających urazów, nieszczęśliwych okoliczności albo jest fizjologicznie spowodowany zdrowiem danego człowieka. Nie jesteśmy stworzeni według tej samej formy i dlatego nie wolno nam osądzać tych, którzy są od nas słabsi albo zaliczać siebie do kręgów duchowej elity tylko z powodu, że jesteśmy stworzeni jako mocniejsi. Przeciwnie, ten kto więcej pracuje i męczy się, chociaż nosi mniejszy krzyż, uzyska większą nagrodę niż ten, kto z łatwością znosi coś, co by drugiego załamało. Ktoś ma więcej sił i może nieść większy krzyż, podczas gdy drugi się załamuje pod ciężarem dużo mniejszego. To nie oznacza, że jest rozpieszczony, to oznacza, że jest słaby – mały brat Chrystusa. Mały Chrystus, który potrzebuje drugiego Szymona z Cyrenei, aby mu pomógł nieść jego krzyż. Ale zawsze zbyt późno się o tym dowiadujemy. Czy już zapomnieliśmy, że nie wolno nam osądzać słabszych? Przecież „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”? W którym momencie uwierzyliśmy w bezbożne filozofie tego świata mówiące, że człowiek jest absolutnym władcą życia i śmierci, wszystkiego widzialnego i niewidzialnego w swoim życiu? I dlaczego uparcie zapominamy, że czasami czyjaś słabość jest w istocie kuszeniem dla naszego serca? A co jeśli nas Bóg wystawia na próby? Albo lepiej mówiąc – jeśli Bóg daje nam okazję, by mógł zobaczyć czy podamy drugiemu pomocną dłoń, czy go popchniemy jeszcze głębiej? A co jeśli właśnie my jesteśmy tą ręką Bożą, która odmawia bycia posłuszną Głowie i pcha do dna drugiego zamiast go wyciągnąć z wody?
On rzekł: „byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie; byłem głodny, a nie daliście Mi jeść“. Nie wolno nam tylko w dosłownym znaczeniu przyjmować tych słów. Jeśli nie możemy odwiedzić kogoś w więzieniu, ponieważ dzisiaj nie ma obozów zawsze będą więzienia w ludzkich duszach, będą istniały wiecznie ciemne pokoiki, do których się tchórzliwie zamykamy zranieni przez świat. Zawsze będą dusze pragnące otuchy i Bożego słowa. Zawsze nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego będzie otaczał ciemnością chrześcijańskie niewiasty zamknięte w ziemskich naczyniach. Kiedy zagubiliśmy litość, a kiedy współczucie, z którego rodzi się litość? Gdzie jest ta miłość braterska, o której słuchamy w kazaniach? Dlaczego nie wykazujemy swojej wiary w działaniach, lecz robimy z niej martwe słowo na papierze? Uwłaczamy Panu Bogu na oczach bezbożników! Mamy usta pełne słów o pokoju i miłości. Ale w rzeczywistości rzadko okazujemy wyrozumiałość w swoich stosunkach z bliźnimi i swoim postępowaniem częściej siejemy niewiarę niż wiarę.
Nie chcę nikogo obrażać i proszę o przebaczenie wszystkich, komu przeszkadza to, co powiedziałem. Chciałbym tylko, żeby nikt, kto się odważy nazwać siebie chrześcijaninem, nie pozwalał sobie znowu ukrzyżować Chrystusa w sobie i w drugim.
Chrystus woskresie, radości moje!
Starzec Efrem Arizoński
19 maja 2021 roku
Źródło: Волим Православље
Tłumaczenie z serbskiego na polski: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska