
Cerkiew jest częścią naszego życia. W pozostałej części życia wiele rzeczy jest niejasnych i takimi pozostaje. Dlatego, tym bardziej chcemy, aby w naszym życiu cerkiewnym było mniej pytań bez odpowiedzi. Być może, będziecie chcieli poznać opinię ihumena monastera Podmaine – o. Rafaila Bolevicia – w kwestii pewnego dylematu we współczesnym prawosławnym życiu cerkiewnym.
Nasz słuchacz mówi, że w ostatnich czasach ciągle słyszy, iż wierzący muszą podchodzić do Komunii na każdej Liturgii Świętej. Zaś w ich parafii nie ma takiej praktyki i ludzie poza okresem postu podchodzą rzadko. Chciałby wiedzieć czy musi poprosić swego proboszcza o pozwolenie, by móc podchodzić na każdej Świętej Liturgii, czy może podchodzić wprost, bez pozwolenia?
Powiem tak, teraz jest to pytanie bardzo aktualne, ale w poszukaniu odpowiedzi na nie nie mamy wielkich sukcesów. Zdaje mi się, że istnieje dosyć poważny rozdział w opiniach, ale w skrócie, w ramach swoich możliwości postaram się odpowiedzieć na to pytanie, kierując się swoim doświadczeniem oraz tym, co usłyszałem od starszych i co czytałem u świętych ojców, mianowicie – że bardzo ważnym jest odbudowanie osobistego stosunku do Pana Boga, podobnie do tego jaki miał apostoł Tomasz. Gdyby ktoś powiedział apostołowi by podchodził do komunii raz w tygodniu lub parę razy w roku, dla niego byłoby to duchową obrazą i przejawem skrajnie niepoważnego podejścia. On bowiem dotknął Ciała swego zmartwychwstałego Władyki i wyznał swoją wiarę krótkim, ale podniosłym okrzykiem: „Pan mój i Bóg mój!”. Człowiek, który uwierzy w apostołski sposób… (Przy tym, kiedy mówię „apostolski”, nie zrozumcie mnie źle, nie chcę, abyśmy się tutaj równali z wielkością pierwszych, najwyższych apostołów. Ale też, z innej strony, nie zapomniajmy, że my jesteśmy, po swoim powołaniu, ich naśladowcami, ich uczniami. Tak więc, mamy zarówno obowiązek, jak też błogosławieństwo by zdobywać apostolską wiarę i ich stosunek wobec Pana Boga). Powiedzieć temu, kto uwierzył w zmartwychwstałego Boga, kto rękami Tomasza dotknął Go, kto sam wykrzyknął, że On jest jego Bogiem i Zbawcą: „Bóg mój, Zbawca mój, życie moje, nadzieja moja, prawda moja, sens mój, światło moje, miłość moja, pokarm mój!“ – jeśli rzeczywiście uwierzył, a z pewnością tak się stało, jeśli uważnie słuchał Cerkwi i jej apostolskiego kazania – sądzę, że byłoby nieprzyzwoitym określać temu człowiekowi jak często ma podchodzić do Komunii. Zwłaszcza w sensie ograniczania go do tego by podchodził parę razy w roku według jakich starych map i tablic, które – i to jest prawdą! – nie mają żadnego potwierdzenia w Orędziu Cerkwi. O tym bardzo dobrze i głęboko piszą nasi święci ojcowie Nikodem Hagioryta i Makariusz z Koryntu w księdze o częstym, regularnym podchodzeniu do Świętych Tajemnic, dostępnej w języku serbskim. To wyjątkowa książka, która prezentuje odpowiedź świętych ojców i Świętego Orędzia właśnie na ten dylemat. Tak więc, ważnym jest by dokładać starań, aby uwierzyć, wytworzyć osobisty stosunek wobec zmartwychwstałego Boga. Dotrzec do tego: „Pan mój i Bóg mój!”. Jeśli to się uda, taki człowiek będzie już miał w swoim doświadczeniu, w swojej wierze pewien wewnętrzny regulator relacji z Panem Bogiem. Jego wiara oparta na łasce, będzie nim kierować. I dlaczego nie – jeśli zechce zjednoczyć się z Panem Bogiem każdej niedzieli, sądzę, że będzie wielkim grzechem oraz będzie w całkowitej sprzeczności z apostolskim błogosławieństwem oddzielać takiego człowieka od Dnia Pańskiego i od Obiawienia Pańskiego w Eucharystii w tych dniach, mam na myśli konkretnie niedzielne liturgie. Wielki grzech! Tak mogą powstać poważne problemy w życiu parafii, albo, jeśli chodzi o skalę – w życiu diecezji lub w którejkolwiek wspólnocie. Tak więc, trzeba raczej skierować energię na rozwinięcie i wzmacnianie w wierzących tej apostolskiej wiary. A to można osiągnąć tylko jeśli wierzący słuchają kazań apostołów, a ich kazanie to kazanie Cerkwi. Dlatego myślę, że znacznie ważniejszym będzie skierowanie starań i wysiłku na kazania. A to, kto ile razy będzie podchodził do Komunii, to uporządkuje łaska Boża według naszego osobistego stosunku wobec tego wszystkiego, co usłyszeliśmy, to znaczy – wobec Tego, w Kogo uwierzyliśmy. Zdrowe kazanie Cerkwi zawsze powoduje zdrową wiarę – taką, jaką mieli nasi święci apostołowie i święci męczennicy. Jeśli takiej wiary nie będzie, ciągle będziemy wchodzić w różne polemiki: czy trzeba więcej czy mniej, czy rzadko czy częściej, czy tak czy inaczej. I nie tylko w kwestii pytania dotyczącego Komunii, lecz też przy innych pytaniach z dziedziny liturgicznego, ascetycznego, dogmatycznego życia Cerkwi. Tak więc: prawdziwa, żywa wiara, jak to mówi św. apostoł Paweł, rodzi się ze słuchania, z kazania, a zdrowe kazanie jest wzbudzane przez Słowo Boże. Dlatego przypominam sobie samemu, ale też przyzywam wszystkich braci i siostry: wróćmy do Świętej Ewangelii – w niej jest wszystko, w niej jest światło. Wtedy nasz stosunek wobec Liturgii, wobec Komunii będzie zrównoważony, zdrowy. Zostawmy sumieniu każdego – sumieniu liturgicznemu – przystąpienie, jeśli on tego chce – częściej, albo, jeśli tak sądzi – rzadziej! Ale z pewnością nie będzie tego czynił zbyt rzadko, ponieważ dusza potrzebuje Chrystusa. Wtedy to wszystko stopniowo uporządkuje się i skrajności znikną same w sobie. Ponieważ, oczywiście, są też skrajności – zbyt częste lub zbyt rzadkie podchodzenie do Komunii. To już jednak nie jest problem Liturgii, lecz problem wiary, to spada z poziomu liturgicznej mistyki, tajemniczości, do poziomu psychologii, socjologii itd. A tam Duch Święty nie rozwiązuje problemów. On jednak od nas oczekuje abyśmy podtrzymywali ten cerkiewny, liturgiczny, apostolski poziom i na nim wszystko będzie powiedziane i dla nas otwarte. Myślę jednak sobie, że ten poziom nam „umknął”, dlatego mamy też wiele innych niepowodzeń, włącznie z dylematem z częstotliwością podchodzenia do Świętych Tajemnic: Ciała i Krwi. W każdym razie, pamiętajmy, że podchodzimy do Ciała i Krwi zmartwychwstałego Chrystusa i oczekuje się od nas byśmy przystępowali do Niego jak do Kogoś, Kto ma osobowość, Kto jest osobą oraz że my także jesteśmy osobami i pragniemy wejść z Nim w społeczność, osobistą relację, czujemy potrzebę by się z Nim połączyć. Ale jak będziemy mogli prawdziwie się połączyć z Tym, Kogo w ogóle nie znamy? A jak Go poznamy, jeśli ktoś nas do Niego nie przyprowadzi ani nie zapozna nas z Nim? A kto nas przyprowadzi i zapozna, jeśli nie Cerkiew poprzez kazania swoich księży, nauczycieli, episkopat, Święte Orędzie oraz Święte Objawienie? Zdaje mi się jednak, że dosyć mocno oddaliliśmy się od Świętego Orędzia i Objawienia i teraz budujemy swoją wiarę na miękkim piasku, sypkim piasku i grząskim błocie, i dlatego oto teraz – zdarza się, że toniemy w przestrzeni samej Liturgii. Nie wolno nam do tego dopuścić, a jeśliśmy już dopuścili, musimy szybko zdać sobie z tego sprawę i odpokutować oraz powrócić na wcześniejszą drogę, do słuchania słów świętych apostołów, słuchania słowa Żywego Boga, a w nich jest wszystko, czego nam potrzeba. Ponieważ bez podchodzenia do logosa Komunii, rozpatrywania i kontemplacji Bożego Słowa, nie możemy godnie przyjąć w siebie Jego Ciała i Krwi. Jeśli zadajemy pytanie kto ile razy może podchodzić do Komunii, odrazu możemy też postawić pytanie: kto w jakim stopniu postępuje zgodnie z Ewangelią, kto jak uważnie ją czyta, poprawnie rozumie i tłumaczy. Bo te sprawy idą razem. Obserwujemy też takie zjawisko – ludzie mają ten czy inny stosunek do częstości podchodzenia do Komunii, a zupełnie ignorują Słowo Boże. Tak nie wolno! Ponieważ Ten, Czyje Ciało i Krew przyjmujemy, ma też Słowo. Dlatego wg kanonu i porządku Ewangelicznego najpierw jest słowo i nauka Apostoła, potem słowo i nauka Samego Pana Boga i dopiero wtedy nadchodzi sakrament przyjmowania Świętych Tajemnic. To wszystko ma swoje miejsce i swoje powody. Dlatego do Liturgii trzeba podchodzić bardziej poważnie, i wtedy głębsze problemy zaczną odchodzić i znikać. Zajaśnieje światło Zmartwychwstania, które Liturgia niesie ze sobą, i wszyscy będziemy spokojni, wdzięczni i rozpromienieni wieczną radością.
Źródło: POUKE PRAVOSLAVNIH OTACA
Tłumaczenie z serbskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska