
Kiedy czujemy się szczęśliwi przebywając wśród naszych bliskich i ludzi, których kochamy – chcielibyśmy zachować te więzi i tam, po śmierci, u Boga. Jeśli zadawaliście sobie pytanie, czy wszechmocny Bóg da nam taką możliwość, przeczytajcie nasz dzisiejszy materiał – on pomoże wam odpowiedzieć na to pytanie.
Czy rozpoznamy siebie nawzajem po śmierci
Dobry wieczór, bracia i siostry,
Irina Kolenko z Kijowa pyta następująco: „Czy dusze zmarłych rozpoznają się po śmierci?“
Pytanie to bardzo ciekawe i dla wielu ważne. Często zdarza się bowiem tak, że ludzie, ponieważ wierzą, że pary, które wzięły ślub w cerkwi, będą razem w niebie, a te które nie wzięły, nie pozostaną razem, z tego głównie powodu chcą wziąć ślub, aby nie rozstać się po śmierci. Jest to naprawdę bardzo ważne: czy rozpoznamy jedni drugich, gdy oddzielimy się od ciała?
Oczywiście, że się rozpoznamy. Rozpoznamy i więcej – rozpoznamy i tych, których nie znaliśmy za życia. Podstawę, by tak myśleć stanowi ewangeliczna opowieść o Przemienieniu Pańskim na Górze Tabor. Kiedy Pan Bóg przemienił się przed swoimi uczniami, byli z Nim razem Piotr, Jan oraz Jakub, zaś obok Chrystusa pojawili się Mojżesz i Eliasz. Apostołowie rozpoznali Mojżesza i Eliasza. Piotr, który znajdował się w jakimś niezwykłym stanie, powiedział Chrystusowi: „Panie, postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza!“ Sam nie wiedział co mówi, ponieważ wpadł w duchową ekstazę. Ciekawe, że Piotr rozpoznał nieomylnie Mojżesza i Eliasza – mężczyzn, którzy rozmawiali z Chystusem, chociaż w starożytnej Cerkwi starotestamentowej nie było oczywiście, ani portretów, ani ikon tych sprawiedliwych, ani oczywiście żadnych fotografii i obrazów. Tzn. Piotr nie mógł znać żadnych ich cech zewnętrznych. Ale kiedy na nich spojrzał, potrafił nieomylnie rozpoznać kto z nich jest kim. O czym to świadczy? O tym, że w Duchu Świętym, w świecie rzeczy duchowych, człowiek bezbłędnie rozpoznaje wszystkich ludzi po imieniu, rozpoznaje ich stan umysłowy, ich cechy. Oznacza to, że człowiekowi zostaje odkryte wszystko co niezbędne, by mógł rozpoznać kogo widzi. A to oznacza, że będziemy potrafili rozpoznać nie tylko naszych krewnych i bliskich, lecz rozpoznamy i swoich pradziadków i prababcie, których nigdy nie widzieliśmy za doczesnego życia. Odkryją się nam nasze liczne więzi rodzinne, więzi ciała i krwi, którymi byliśmy związani z wieloma ludźmi, chociaż za życia nie widzieliśmy ich swymi oczami. Rozpoznamy po twarzy wszystkich wielkich dostojników tego świata, odróżnimy nieomylnie jednego cesarza od drugiego, nie przeczytawszy o nich ani jednej książki za życia. Rozpoznamy wszystkich poetów i pisarzy, malarzy, naukowców. Rozpoznamy wszystkich zwykłych ludzi i wszystko będzie dla nas jasne. Ponieważ, powtarzam, dusza otrzyma taką wnikliwość, taką jasność duchowego wzroku, przed którą już nic cielesnego i ziemskiego nie będzie się mogło ukryć i usunąć w cień.
Ta radosna myśl ma jednocześnie i stronę odwrotną – dla grzeszników. Sprawiedliwy zobaczy tych wszystkich, których kochał za życia, albo o których słyszał i których, że tak powiedzmy polubił „zaocznie”, kiedy o nich czytał – różnych świętych ludziach, i chociaż nie widział ich nigdy ziemskimi oczami, ujrzy ich i ucieszy się, że ich spotkał i rozpoznał. A grzesznik, przeciwnie, rozpozna wszystkich tych, których powiedzmy – męczył. Prześladowca i dręczyciel rozpozna swoje ofiary, będą stać przed nim jak jego oskarżyciele. Trzeba powiedzieć, że ku swemu przerażeniu, matki, które przerwały w swoim łonie życie nienarodzonych niemowląt, zobaczą dusze swych dzieci, które nigdy nie przyszły na ten świat, nie ujrzały ziemskiego życia. I wiele jeszcze innych rzeczy ludzie zobaczą. Jedni będą patrzeć z radością: to będzie ujrzenie, rozpoznanie wszystkich tajemnic. A inni – ze strachem i przerażeniem. Ten wzrok będzie człowiekowi darowany. Człowiek będzie odnowiony w jasności swego umysłu i we wnikliwości swego spojrzenia, podobnie jak starożytny Adam, który, patrząc na przedmiot przenikał do jego istoty. Dlatego powierzono mu nadanie imion wszystkim zwierzętom, wszystkim roślinom i wszystkiemu, co go otaczało. Dlatego bez żadnego wątpienia możemy być pewni, że rozpoznamy wszystko i wszystkich – w Bożej światłości, zwolnieni od ciężaru ziemskich zależności.
Ostatnim, bracia i siostry, co pozostaje nam powiedzieć, to podsumowanie – że owo powszechne spotkanie, zwłaszcza po zmartwychwstaniu umarłych, kiedy cały wszechświat odnowi się, ziemia wyda swoich zmarłych, a dusze ponownie przyodzieją się w ciała – wtedy rzeczywiście wszyscy rozpoznają wszystkich i nic nie zostanie ukryte. Dlatego to powszechne spotkanie powinno być spotkaniem w radości, a nie w udręce. Dlatego musimy starać się przeżyć swe życie w taki sposób, abyśmy nie wstydzili się spojrzeć w oczy wszystkim zmartwychwstałym braciom i współwyznawcom. I abyśmy nie ubrali się we wstyd – wstyd z popełnionych uczynków, lecz w chwalebnie zmartwychwstałym ciele z odwagą stanęli przed Bogiem. Oto, o co musimy się starać. Gdyż to spotkanie w Dniu Ostatecznym i powszechne rozpoznanie wszystkich i wszystkiego będzie dla grzesznika źródłem nieustannego wstydu. Wtedy jego grzechy, które popełniał potajemnie, staną się widzialne i rozpoznawalne dla całej ludzkości, dla wszystkich aniołów i dla Samego Boga.
Ta nasza przyszła wszechwiedza musi nas zachęcać by prostować swoje życiowe ścieżki, wygładzać grzechy, wypraszać ich odpuszczenie, odziewać swoją nagość rozmaitymi dobrymi działaniami, abyśmy zmartwychwstali w radości, a nie we wstydzie i żalu.
Tego jednego możemy życzyć sobie nawzajem. A w to, że wszyscy spotkamy się i wszyscy będziemy żyć wiecznie i rozpoznamy się i po imieniu i osobiście – co do tego nie trzeba mieć żadnych wątpliwości.
Tak mógłbym odpowiedzieć na zadane pytanie.
Wszystkiego dobrego i do zobaczenia!
Ojciec Andrej Tkaczow
14 czerwca 2021 roku
Źródło: Верить
Tłumaczenie z rosyjskiego na polski: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska