Słowo o pokucie

Ojciec Andrei Lemeszonok

To, co wam proponujemy w tym tygodniu, to dość niezwykły materiał. Nie zdarza się często taka możliwość – zobaczyć, jak siła Boża objawia się w słabości jednego księdza. Ale i poczuć sercem, co znaczy szczera pokuta. O pokucie w swoim kolejnym płomiennym kazaniu mówi nam rosyjski duchowny, Ojciec Andrzej Lemeszonok.

Słowo o pokucie

Teraz chciałbym coś powiedzieć o pokucie. Ale jak może człowiek, który ogłuchł, оślepł od grzechu mówić o światłości, o pięknie? Ponieważ pokuta to światłość. Ty zaś jesteś produktem tego świata. Żyjesz życiem, w którym grzech jest normą. Żyjesz z poczuciami, emocjami, ze swoimi pragnieniami, swoimi duchowymi przeżyciami. Jak gdyby to było normalne, jak gdyby trzeba żyć właśnie tak – jak żyje świat. Ale dlaczego w takim razie mówimy o światłości, o wieczności, o Miłości, która pokonuje świat? To bardzo niejasne. Zdaje ci się, że w jakimś okresie swego życia spotkałeś Boga. Albo On cię spotkał. I doprowadził cię do świątyni. Zdawało ci się, że otworzyło się przed tobą nowe życie. Naprawdę tak było, przecież to nie kłamstwo! I rzeczywiście w każdym człowieku widziałeś Boże piękno, widziałeś Boga we wszystkim, co przydarzało się w twoim życiu. I odczuwałeś wdzięczność. Ale to minęło. I teraz żyjesz ze swoimi małymi kłopotkami, którymi w ogóle nie warto się martwić gdy człowiek raz poszedł za Chrystusem. Przecież idziemy na Golgotę, przyjaciele! Nie idziemy gdzieś tam by odpoczywać, dostawać podarunki, zdobywać nagrody. My idziemy umierać. I ty to rozumiesz. Ale próbujesz zejść z tej prostej i wąskiej drogi. I wijesz się jak zaskroniec na rozgrzanej patelni, bylebyś tylko nie porzucił swego starego człowieka, nie zrezygnował z niego, żebyś go sobie zostawił. I żebyś uzasadnił swój grzech. Zasady, zgodnie z którymi musi żyć chrześcijanin to posłuszeństwo, pokora, zmuszanie siebie samego. Nie dręczę tego, kto mnie dręczy – ja go bardzo dobrze odżywiam, bardzo dobrze go chronię. My z tym – dręczącym mnie, przyjaźnimy się. Zawarliśmy ze sobą umowę: ja nie będę cię dotykał i ty mnie nie dotykaj! A to niepoprawnie. Przecież rozumiesz, że twoje życiowe zasoby zmniejszają się, że niedługo będziesz musiał pożegnać to wszystko czym cię karmi ten świat, czym cię otacza, czym jesteś zarażony. Ale ty wcale nie zamierzasz się z nim żegnać. Teraz jest post, prawda? Wielu mówi, a ja najwięcej ze wszystkich: „Jejku, teraz muszę zrezygnować z czegoś! Może będę troszeczkę mniej jadł, zrobię parę pokłonów, może jeszcze trochę się w czymś ograniczę “. I już ci się robi jakoś strasznie, czyż nie? Bo przyzwyczaiłeś się w niczym się nie ograniczać. Przyzwyczaiłeś się sam sobie rysować harmonogram życiowy, sam być reżyserem swego życia. Jest tam Bóg i chyba Jego miejsce nie jest nawet znikome. Ale On jest pod kontrolą twego starego człowieka. „To są moje granice, to moja część. A oto to dam Tobie – weź, póki Ci daję!“.

Wiecie, że mamy naszą Świętą Cerkiew. Mamy wiedzę o Bogu, którą otrzymaliśmy, gdy dołączyliśmy do Cerkwi. I to nie wiedza teoretyczna, to praktyka. Mamy Miłość Chrystusową i Czaszę, w której rozpuszczają się grzechy i żywych i zmarłych. W tym jest nasze zbawienie. Ono nie jest we mnie. I ja go nie chcę. Wybaczcie mi, że tak mówię, ale nie mówię niczego, co by nie dotyczyło mnie samego. Tak, za mało myślę o życiu wiecznym, a za dużo myślę o życiu doczesnym, o małych dogodnościach, do których jestem bardzo przywiązany. Wiecie co, wszystko jest takie proste! Naprawdę, za talerz zupy można zrezygnować ze swojego pierwszeństwa w synostwie. To realność. Nie myślę, że wszyscy są tacy, mówię o sobie. Wybaczcie mi, powinienem pokutować. Trzeba, by zaczęła się pokuta, zmiana życia, a nie tylko słowo, łza, nie po prostu jakiś emocjonalny zryw. Zmiana w życiu człowieka. Do której ty dzisiaj, niestety, nie jesteś gotowy. Ponieważ nie starcza ci Ducha. Ponieważ wszystko przerzuca się na materię, na materialne potrzeby duszy, wszystko tłumaczy się na język tego świata. A musi być odwrotnie – musimy wszystko uduchowiać: „podnieśmy w górę nasze serca!“. Musimy krok za krokiem podnosić się, podnosić. Nad swoje bagno, w którym się przyzwyczaiłeś leżeć, narzekając przy tym na swoje życie. Nie wiem jeszcze ile czasu będziemy razem. Ale mam nadzieję, że spotkamy się w Królestwie Niebieskim. Wierzę, że wy wszyscy pójdziecie do Królestwa Niebieskiego. Chcę walczyć o tę wiarę, w tym jest sens mego życia. Świat jest kłamcą, świat cię zawsze okłamie, zawsze cię odciągnie od Chrystusa. Ponieważ jego prawa nie odpowiadają prawom Chrystusowej Miłości. Czy rozumiecie jaki posiadamy przywilej – nazywać się prawosławnymi ludźmi? Człowiek prawosławny pokonuje ten świat, bo Chrystus go pokonał. Człowiek prawosławny pokonuje ciało i krew, które nie odziedziczą Królestwa Bożego. Prawosławny człowiek żyje jeszcze tu, w świecie doczesnym – z wiecznością. I oto – Wielki Post jest naszą drogą ku wieczności. Do zmartwychwstania, ponieważ wieczności nie może być tam, gdzie jest śmierć. Wieczność jest tylko tam, gdzię jest Miłość. A jak możesz uwierzyć, że będziesz mógł kochać, kiedy ty nawet swoich najbliższych osób, rodziny i krewnych, z powodu swojej przyrody, nie umiesz kochać. Przecież jesteś egoistą. Ale Pan Bóg pracuje troskliwie, cierpliwie nad każdym z nas. Z taką miłością daje nam pracę domową. Chociaż my jej nie odrabiamy, ale On promuje nas do klasy wyższej, na wyższy poziom, dalej: „Idź! Spróbuj! Zrób to! Uda ci się! Nie bój się, tylko wierz!“. I musimy to docenić, musimy pielęgnować. Na świecie jest niezmiernie wielu szlachetnych, dobrych, uczciwych ludzi. Ale to są zupełnie inne pojęcia. Poznałem wspaniałych ludzi, dobrych – widać, że byli dobrzy. Ale oni w ogóle nie dostrzegali w jakim stanie znajduje się dusza i jakim pięknym może stać się człowiek, kiedy w nim zamieszka Duch Święty. W nim może przebywać Chrystus. I zbawienie naszych bliskich, którzy są nam drodzy, o których się modlimy zależy od tego, czy oni zobaczą w nas Chrystusa. Czy też nie. Ależ mamy  zadatek! Przecież on jest nierozwiązywalny, on jest niewykonalny. Kto się może zbawić – nikt! Ale nas zbawia Chrystus. Czy chcemy tego zbawienia? Raczej nie. Ale powiedzmy lepiej tak: „Jeśli chcę, albo nawet jeśli nie chcę, Ty, Boże uratuj mnie!“. 

Przeżyliśmy ciężki rok. Ale był nam bardzo potrzebny, bardzo potrzebny! Sądzę, że ten rok nie będzie lżejszy. A im nam ciężej, im bardziej skomplikowane staje się życie, tym mocniej musimy się trzymać Chrystusa. Być w Ojcowskich ramionach. Ponieważ, kiedy przyjdzie śmierć ciała, bardzo ważne będzie dla nas, by nie rozerwała ona naszego związku z Bogiem i abyśmy zostali z Bogiem na zawsze. Dlatego odnaleźliśmy drogę do świątyni, dlatego jesteśmy tutaj razem. Dlatego będziemy się zmuszać – każdy do czegoś, według swojej miary. Dlatego czekamy na Paschę, kiedy wszyscy razem ogłosimy, że nie ma śmierci. Lecz jest życie, i to jest życie w Chrystusie. Dlatego, oczywiście, chcę poprosić was wszystkich o przebaczenie, ponieważ ja po prostu nie zasługuję według nijakich kryteriów, nijakich – na tę posługę, to błogosławieństwo, które otrzymałem od naszej świętej Cerkwi. Mówię wam to szczerze – tak to widzę. Ale nie wolno mi odejść i powiedzieć: „Nie nadaję się, schowam się“ – byłbym wtedy tchórzem i zdrajcą. Dlatego zostanę do końca, do końca będę próbował służyć Bogu i bliźnim. A to, że jestem pełen grzechów, że wszystko u mnie opiera się na użalaniu się nad sobą, przygnębieniu, małoduszności, byciu samolubnym. Cóż, w ogóle – że jestem taki nijaki, nawet często się boję mówić o sobie, żeby nie wpaść w rozpacz. Musisz żyć, a dla życia potrzebujesz sił. Przy okazji, przygnębienie, ta beznadzieja – to rzeczy, które są zupełnie niezgodne z pokutą. Pokuta, wręcz przeciwnie, to jasne poczucie, to zaufanie do Boga, to wiara, że będziesz mógł pokonać grzech i zostać z Chrystusem na zawsze. Oto to jest pokutą, tak. 

Dlatego, drodzy bracia i siostry, ojcowie, matuszki, baciuszkowie! Przebaczcie mi grzesznemu, okażcie mi cierpliwość, wytrzymajcie ze mną na ile jeszcze dacie radę i pomódlcie się za mnie, grzesznego: oby Bóg dał mi siły dotrwać do Jasnego Zmartwychwstania, do Paschy! To dla mnie teraz też wielki problem, przez moją małoduszność. Przebaczcie mi grzesznemu i pomódlcie się za mnie!

Ojciec Andrej Lemeszonok
14 marca 2021 r.

Źródło: Свято-Eлисаветинский монастырь

Tłumaczenie z rosyjskiego na polski: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska

Kontynuując korzystanie z tego serwisu zgadzasz się na używanie plików cookies. Więcej...

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close