Człowiekowi zazwyczaj bardziej podobają się czasy, w których był młody i skłonny do krytykowania czasów, w których żyje obecnie. Dzieje się tak ponieważ pierwsze czasy odbiera jako swoje, a te drugie – jako czasy młodych, którzy przyszli po nim. Niekiedy jednak czujemy niezadowolenie swoją współczesnością z innego, głębszego powodu – o nim mówi ojciec Vladimir Dojczev w naszym tekście z tego tygodnia.
Władcy czasu
Zanim zostanie się księdzem, należy przedtem przeżyć pewien okres czasu traktując go jako okres przejściowy. Uważałem, że nie da się jednego dnia wieczorem zamknąć newsrooma, a rano następnego dnia wpaść do świętego ołtarza, by odprawić Liturgię /autor zanim został księdzem, był dziennikarzem – not. tłumacza/. Dlatego, po tym, jak zaprzestałem prowadzenia ludzi przez polityczne intrygi, przez pewien czas oprowadzałem ich po monasterach. W jednym z nich spotkałem bardzo starego mnicha. Wezwał mnie do siebie i podał mi mocno znoszony kieszonkowy zegarek. Poprosił mnie, abym mu go nastawił. Zrobiłem to, co trzeba. Ojciec odebrał go ode mnie z wdzięcznością, ale kiedy na niego spojrzał, pokręcił głową. Potem popatrzył na mnie z ogromnym rozczarowaniem i tylko szepnął: „Ależ, cóżeś narobił?”. Odszedł ode mnie i poszedł do jakiejś kobiety zatrudnionej przy cerkwi (albo po prostu kobiety, która pomagała w monasterze) z tą samą prośbą. Poczekałem i potem zapytałem ją, w czym się pomyliłem. Wyjaśniła mi coś mgliście. Powiedziała, że mnich mierzy czas według czasu bizantyńskiego, ale też nie dokładnie według niego … Nie wydało mi się to jasne. Ale jedno zrozumiałem z pewnością. Czas, w którym żyją sprawiedliwi, jest inny, niż nasz. Znajdujemy się we wspólnej rzeczywistości, ale przebywamy w dwóch różnych światach.
Od tego wydarzenia nie noszę zegarka… Ale też go nie potrzebuję. I bez niego jestem świadomy gdzie i kiedy żyję. Nasz świat ciągle informuje nas, że rządzi nami poprzez swój czas. Na każdym przystanku metra jest zegar elektroniczny. Nigdy nie pokazuje czasu bizantyńskiego, ponieważ ten czas mierzy się przede wszystkim, аby wzywać na nabożeństwa.
Pewnego razu oglądałem w telewizji reportaż. Jakieś protestujące dzieciaki narzekały, że u nas czas się zatrzymał, a oni chcą go ruszyć dalej. Prawdopodobnie uważali siebie za władców czasu. A ja przypomniałem sobie pewną starszą panią, z którą raz jechałem autobusem. Pociągnęła mnie za rękę i szepnęła: “Ojcze, popatrz!” Od razu zrozumiałem co ma na myśli. Wszyscy w autobusie, oprócz nas dwojga, trzymali w rękach komórki i smarowali palcami po ekranach. Starsza pani podsumowała: “Kiedyś starsi ludzie mieli czotki, a teraz młodzi mają komórki”. Chciałem przytulić ją za tę złotą naukę, którą mi podarowała.
Tak, dzieciaki, czas nie zatrzymał się, lecz leci, leci i porywa was. Dał wam mądre zegarki i umożliwił rozmawianie ze sobą i wypisywanie do siebie głupot. Ale oduczył was rozmawiania z Bogiem! Na technice się znacie, ale nie wiecie jak się korzysta z czotek … Jeśli się dowiedziecie, może zmienicie czas … Chociaż o kilka minut … Inaczej on będzie was zmieniał!
I po co w ogóle jest czas? Po co sekundy, minuty, godziny? Lata? Kiedy byliśmy dziećmi, mieliśmy gotową odpowiedź na pytania, ktore zaczynały się od “po co” albo “dlaczego”, a na które nie chciało nam się odpowiadać: “Dla zabawy i spokoju, dla przyjemności i pokoju!” Jaką nieoczekiwaną aktualność zyskuje teraz ta dziecinada.
Po co oddychamy? Jakie nieoczekiwane pytanie, czyż nie? Kiedyś ludzie uczyli się wdychać i wydychać modlitwę: “Panie Jezusie Chrystusie …” – wdech, “… zmiłuj się nade mną, grzesznym!” – wydech. „Всякое дыхание да хвалит Господа!“. Oczywiście, teraz trudno jest wyjaśnić komuś, że człowiek może komunikować się także oddechem.
Albo w kwestii szkodliwych emisji. Czytałem o zielonych aktywistach, którzy twierdzą, że gazy krów zanieczyszczają światowe powietrze. Mam złą wiadomość. To nie z powodu tego, że bydło puszcza gazy … To my … My wdychamy i wydychamy grzech. To nasze podążanie za nim, pragnienie jego. Upartość w grzechu. Grzeszny światopogląd. Z powodu tego ledwie da się oddychać. Ale w tej dziedzinie nie ma ekologicznych aktywistów …
Jest pewna tajemnica, o której wiedzą nieliczni: czas też się starzeje. Tak, czas żyje nieporównywalnie dłużej niż ludzie, ale to nie jest jakimś fenomenem. Żółwie też są długowieczne, ale w końcu umierają. Tak samo nadejdzie czas, kiedy już nie będzie czasu, „że to już długo nie potrwa” (Ap. 10:6). Naprawdę, tak się stanie. Według wielu mądrych ludzi, nawet będzie to wkrótce. A teraz żyjemy w jego ostatnich dniach.
Dla starości charakterystyczne jest zapominanie. Tę słabość odziedziczyli chyba żyjący obecnie, u kresu czasu. Jak gdyby przed nami wcześniej nie było ludzi. I nikt nie kochał, nie szanował, nie płakał, nie przytulał … Jak gdyby nikt nie upodobniał się do Boga! Myślimy, że świat od nas się zaczyna, a on na nas się kończy …
Nie kończ się świecie, jesteśmy w tobie zakochani … Oto, teraz przyznajemy się do ciebie… Zorganizujmy happening dla poparcia świata! Rozciągnijmy go jak gumkę. Zwołajmy protest…
Czy wiecie, dlaczego nie podobają mi się protesty? Są bardzo głośne … Oprócz tego, w moim mieście są podobne do groteski. Jacyś ludzie zbierają się przed świątynią, krzyczą i wykrzywiają twarze z niegodziwości. A tylko jedne drzwi oddzielają ich od cerkiewnej ciszy, która oczekuje chociaż parę osób, by mogli się tam cicho rozpłakać i tym odłożyć tragedię lub nawet przetworzyć ją w radość …
Wiecie, to ze światem – to nie jest prawdziwą miłością. Nawet nie chodzimy ze sobą. Wykorzystujemy się wzajemnie, aby podtrzymywać zimny ogień nieszczęścia w sobie… Rozumiecie, że podobna obłuda nie może trwać wiecznie …
Ojciec Vladimir Dojczev
23 czerwca 2022 r.
Źródło: Аутсайдери
Tłumaczenie z bułgarskiego: Dimka Savova
Redakcja polska: Joanna Wyspiańska